Fundacja Mistrzom Sportu
18.Dywizja Zmechanizowana im. gen. broni Tadeusza
Creative Green

GŁÓWNI PARTNERZY

Quanta cars
Fight Time
Gorący potok
Masters
VOYTEX
OCTAGON - polska marka sportowa

PARTNERZY

"Trenerzy Polskiego Związku Kickboxingu” – Zbigniew Prych, trener kadry K1 Rules

09.05.2019
"Trenerzy Polskiego Związku Kickboxingu” – Zbigniew Prych, trener kadry K1 Rules
"Trenerzy Polskiego Związku Kickboxingu” – Zbigniew Prych, trener kadry K1 Rules


Redakcja: W dzisiejszym odcinku rozmowa z trenerem z Legnicy Zbigniewem Prychem. Ze sportami walki związany jest od 35 lat lat, a z kickboxingiem 33 lata, początkowo jako zawodnik, a od ponad ćwierć wieku w roli szkoleniowca. Jak wyglądały początki?

Zbigniew Prych: Miałem 15 lat, kiedy mój trener taekwondo Andrzej Wójcik dowiedział się o powstającym w Warszawie kickboxingu. W innych miastach nie było tego sportu, dlatego udał się do Andrzeja Palacza po rozmaite informacje. Cała nasza sekcja licząca ponad 100 osób zmieniła taekwondo na kickboxing. Po 2 latach, w 1986 roku, wystąpiłem w rodzinnej Legnicy w mistrzostwach Polski (oficjalnie PZKB powstał w 1989 roku) i zdobyłem złoty medal. Rywalizowałem w kraju z wieloma świetnymi zawodnikami, na czele z bardzo utytułowanym kickboxerem, a dziś prezesem Polskiego Związku Kickboxingu Piotrem Siegoczyńskim. Miałem okazję walczyć z Piotrem na zawodach w Elblągu, ale w tamtych czasach nie dało się go pokonać. Wszyscy wiedzieli, że ma niesamowicie opanowane kopnięcia, a tymczasem nie wiadomo kiedy jego stopa lądowała na klatce piersiowej albo żebrach. Nie należało to do przyjemności. Miał predyspozycje do tej dyscypliny, był bardzo szybki, nie do zatrzymania.

Później związany był pan z klubami Niwka Sosnowiec i Champion Wrocław i w ich barwach zdobywał pan tytuły w formułach semi (obecny pointfighting), light i full contact.

Łącznie zdobyłem 3 tytuły Mistrza Polski juniorów i seniorów. Karierę zawodniczą zakończyłem szybko, w 1992 roku, mając zaledwie 23 lata. Byłem zawodnikiem full contact, zresztą tak zaczynała większość kickboxerów wpatrzonych w Marka Piotrowskiego czy Andy Huga. W pewnym momencie postawiłem jednak na pracę zawodową, wstąpiłem do policji i służyłem w niej ponad ćwierć wieku.

Cofnijmy się jeszcze do czasów szkolnych w Legnicy, gdzie trenował pan kilka sportów, m.in. szermierkę.

Trenowałem szablę i od początku wpajano mi, że to dyscyplina dla dżentelmenów, niezwykle ważne było fair play na planszy. A o wygrywaniu pojedynków decydowała szybkość reakcji, zwłaszcza w mojej broni. Całkiem dobrze mi szło w szermierce, jeździłem na obozy kadry i turnieje zagraniczne w barwach legnickiego Piasta. Ale potem zakochałem się w sportach walki i szabla poszła w odstawkę. Ćwiczyłem m.in. boks u trenera Chrapka. To było za czasów, gdy trenowałem kickboxing u Podrazy w Sosnowcu i dodatkowo jeździłem dokształcać się pięściarsko.

Kiedy pana pokolenie zrozumiało jak ważne są ciosy bokserskie w walce kickboxerskiej?

Początki wyglądały tak, że generalnie chłopaki z kickboxingu mieli świetne nogi, ale raczej słabo boksowali. Potem to zaczęło się zmieniać, widzieliśmy np. potyczki wspomnianego wspaniałego wojownika Marka Piotrowskiego z Rickiem Roufusem czy Donem Wilsonem. Boks coraz mocniej wchodził do kickboxingu, także do polskiego, że wspomnę nazwisko m.in. trenera Albina Pudlickiego. Dziś widać jak mocni w sztuce pięściarskiej są kickboxerzy kadry full contact Radka Laskowskiego. To samo mogę powiedzieć o prowadzonej przeze mnie reprezentacji K1 Rules.

W przyszłym roku minie 25 lat odkąd został pan trenerem kickboxingu.

Kiedy wróciłem ze Śląska, w Legnicy nie było kickboxingu, więc udałem się do Tomka Skrzypka. Przy jego Fighterze Wrocław założyłem swoją sekcję, a potem się usamodzielniłem jako klub. Całkiem niedawno razem z Tomkiem wspólnie kierowaliśmy kadrą narodową Biało-Czerwonych K1, potem krótko współpracowałem z Arturem Szychowskim.

Jakie są pana najważniejsze osiągnięcia na płaszczyźnie szkoleniowej?

Cieszę się, że doprowadziłem kilku zawodników do tytułów mistrza świata i Europy. Pierwsze znaczące nazwiska to Statkiewicz i Głód. Potem pojawiali się kolejni zdolni, ambitni i pracowici kickboxerzy. Zaczynali od zwycięstw w mistrzostwach Polski, by potem wygrywać w najważniejszych turniejach międzynarodowych. Jednym z nich był pochodzący z Torunia Leszek Kołtun. Inne osoby to np. Eliasz Jankowski, który jest u mnie od 16 lat, Paweł Biszczak czy Mateusz Dąbrowski.

Który z tych chłopaków miał największą smykałkę do kickboxingu?

Eliasz Jankowski, który 5 lat temu w hiszpańskim Bilbao został wicemistrzem Europy K1, ma lepszy boks, a Paweł Biszczak techniki nożne. Paweł wywodzi się ze stylu kyokushin, a po jego słynnych obrotówkach padało na matę wielu przeciwników. Poza tym cechowała go duża odporność na ciosy. Paweł i Eliasz mają po 34 lata i wciąż są świetnymi zawodnikami. Do tej pory Rosjanie wspominają jak Biszczak wygrywał z ich miejscowymi fighterami, nikt z naszych rodaków wcześniej nie dał takiego popisu. Ale to wszystko zasługa ciężkiej codziennej pracy. Jestem takim trenerem, który pozwala na dodatkowe zajęcia u innych szkoleniowców, dlatego np. bardzo pożyteczne wyjazdy do Mariusza Cieślińskiego.

Jak wyglądają codzienne treningi w Stowarzyszeniu Polkon Fight w Legnicy?

Zajęcia prowadzę z zawodnikami, którzy startują z powodzeniem w kategorii seniorów jak Eliasz Jankowski i Krzysztof Górski. Łącznie na zawody krajowe jeździ w tej chwili sześciu kickboxerów, m.in. Biszczaka i Jankowskiego w czerwcu czeka występ na kolejnej gali DSF Challenge. Sukcesy odnoszą także Mateusz Dąbrowski, Krzysztof Górski czy Rafał Cyrankowski. Wracając do pracy w Legnicy, trenujemy od poniedziałku do soboty, a ten ostatni dzień przeznaczamy na wyjazdowe sesje sparingowe, np. w Zgorzelcu, Wrocławiu. W ogóle na Dolnym Śląsku nie brakuje mocnych klubów. Organizujemy wspólne zgrupowania w Borowicach koło Karpacza.

Dla każdego trenera wielkim wyróżnieniem i wyzwaniem jest praca z reprezentacją swojego kraju. Jak pan zapamiętał Mistrzostwa Świata w Brazylii w 2013 roku?

Kadrę K1 Rules prowadzili Tomek Skrzypek i Tomek Mamulski, a ja im pomagałem będąc kierownikiem naszej kadry w Ameryce Południowej. To właśnie wtedy w amatorskich MŚ zadebiutował Paweł Biszczak (-75kg). Pokonał Anglika Laima Goodwina, walce znokautował reprezentanta Brazylii Jeremiasa Henrique Pereirę, ale w półfinale przegrał z Serbem Ljubo Jaloviciem, który potem zdobył złoto. Niestety system punktowania za pomocą maszynek nie okazał się korzystny dla Biszczaka, który jest ofensywnym i efektownie walczącym zawodnikiem. Tymczasem Serb zdobył punkty w pierwszej rundzie, a potem skupił się tylko na tym, aby utrzymać przewagę. Brąz Pawła cieszył, lecz był także niedosyt. A co do mojej pracy w drużynie narodowej, później były wyjazdy na mistrzostwa do Hiszpanii i na Węgry, a na początku 2018 roku oficjalnie zostałem trenerem kadry.

Długo się pan zastanawiał nad przyjęciem propozycji Polskiego Związku Kickboxingu?

Kiedy słyszę, że miałbym pracować z Tomkiem Skrzypkiem czy Momkiem Mamulskim, to w ciemno przyjmuję ofertę. Jak mówiłem, ostatnio współpracowałem z Arturem Szychowskim, szkoda, że podjął decyzję o odejściu z reprezentacji.

Jak sportowo i personalnie wygląda obecnie ekipa Biało-Czerwonych w formule K1?

Prawdopodobnie Maks Bratkowicz odejdzie do low kicku, ale dalej mamy znakomity zespół, że wspomnę na początek Adama Gielatę czy walczącego bardzo nietypowo Wojtka Kazieczko. Walczy tak, że nikt z nim nie potrafi wygrać. Bardzo dobrym zawodnikiem jest Kamil Rościński, który czeka na zwycięstwo z Wojtkiem. Zawsze swoim zawodnikom mówię, że u każdego przyjdzie czas sukcesów. Przypominam także, że Eliasz Jankowski ze 3 lata nie mógł pokonać Maćka Domińczaka i chciał rezygnować, bo już miał dość tych porażek. Aż wreszcie pokonał Domińczaka, który udał się na zasłużoną sportową emeryturę, a Eliasz zaczął wygrywać mistrzostwa Polski i odnosić sukcesy poza granicami naszego kraju.

Na kim jeszcze będzie opierała się polska reprezentacja K1?

Wśród kobiet do czołówki zaliczają się Ewa Pietrzykowska czy Kamila Bałanda. Z kolei Emilia Czerwińska łączy K1 z full contact. Podczas MP w Sanoku tytuł w wadze -70kg zdobyła Karolina Dziedzic-Gruszowska, dotąd świetnie walcząca w MŚ i ME w wersji full contact. Zapowiedziała, że jej celem jest obrona tytułu mistrzyni świata w tej formule, a potem kto wie... Miała wrócić Marta Chojnowska, ale niestety złamała nos. U chłopaków też jest wiele ciekawych nazwisk, które będę sprawdzał na zgrupowaniach i Pucharach Świata. Przyszłość K1 wiążę z zawodnikami jak Jarosław Zawodni, Bartosz Dołbień, Daniel Kolasiński, Michał Burdan, Adam Gielata, Damian Piskosz, Przemysław Kacieja, Wojtek Kazieczko, Kamil Rościński, Michał Marszał, Mariusz Lach, Damian Roll. W niektórych wagach są zdecydowani liderzy, w innych rywalizacja jest bardziej wyrównana. Cieszy mnie, że chłopaki łączą starty amatorskie z zawodowymi, kolejna okazja już 1 czerwca w Lesznowoli, gdzie powalczą m.in. Krzyżaniak, Rościński, Cyrankiewicz, Bławdziewicz i inni.
WSPÓŁPRACA:
WAKO
WAKO EUROPE
Ministerstwo Sportu
Antydoping
Prawo Sportowe
Fundacja Mistrzom Sportu
SportAccord
IWGA
Fisu
Polski Komitet Olimpijski
18.Dywizja Zmechanizowana im. gen. broni Tadeusza Buka
Centralny Ośrodek Sportu
Copyright 2014 - 2024 Polski Związek Kickboxingu
Created by: KREATORMARKI.PL