
Adrian Durma: Czy spełnienie marzeń? Nie wiem, ale na pewno cel, który napędza do ciężkiej pracy pomimo wieku, którego nie czuję.

Adrian Durma: Było mi bardzo milo. Nie spodziewałem się takiej reakcji na mój sukces i to, że mogę być przykładem dla innych, by nie poddawali się i walczyli o swoje marzenia. Nigdy o tym tak nie myślałem. Po prostu trenowałem i robiłem to, co kocham.

Adrian Durma: Nie, nie, nigdy tak nie stawiałem sprawy. Jechałem z takim samym nastawieniem jak zawsze: "bojowym" i aby dać z siebie wszystko.

Adrian Durma: Nawet nie wiedziałem, że byłem rozstawiony jako 2 zawodnik w wadze -74kg, ale widziałem, że jestem w gronie faworytów. Taka ciekawostka w światowym rankingu przed turniejem byłem na trzecim miejscu mając... dwa profile, gdzie punkty rozbijały się na te dwa profile. Suma punktów z obydwu profili dawała mi pierwsze miejsce.

Adrian Durma: Co do finału różnica była taka, że teraz byłem zdrowy i mogłem swobodnie się zaprezentować. Rok temu złapało mnie przeziębienie, co miało ogromny wpływ na ten półfinał. Próbowaliśmy podleczyć, ale to nie udało się. Wyszedłem do walki z gorączką.

Adrian Durma: Kojarzyłem zawodników, bo widziałem ich na innych turniejach, ale nie miałem okazji z nimi się zmierzyć. Z tych pojedynków niewygodnie walczyło mi się z przeciwnikiem z Wielkiej Brytanii. Nie odpowiadał mi jego unikalny styl walki, musiałem się nabiegać, a początek był ciężki.

Adrian Durma: Ciężko mi tak porównać połówki, ponieważ poziom był wyrównany. Choć wydaje mi się, że jego dwie pierwsze walki były lżejsze od moich. Akurat te miałem okazję zobaczyć.

Adrian Durma: Nie, półfinały nie były zaczarowane, taki jest sport. W 2018 roku w półfinale przegrałem, ale tam było trochę kontrowersji. W 2019 roku przegrałem z mocnym przeciwnikiem, który był lepszy. W 2021 roku wspomniana choroba. Także czary nie miały nic wspólnego.

Adrian Durma: Jak się zmieniłem poza kategorią wagową? Na pewno dojrzałem. Przez ten cały czas się zmieniałem i uczyłem. A ostatni raz w kategorii -69kg startowałem w 2015 roku na Pucharze Świata w Austrii.

Adrian Durma: No właśnie nie. Od najmłodszych lat chciałem być sportowcem. Liczyłem się z tym, jak to wygląda, że są porażki, złe chwile. Ale mnie nigdy nie doprowadzały do tego żeby powiedzieć: “stop”. Choć było ciężko, biorąc pod uwagę to w jak ciężkich warunkach trenowałem.

Adrian Durma: To akurat był czas, kiedy kończyłem Szkołę Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu i pierwszego czerwca pisałem egzamin państwowy. Drugiego czerwca miałem wylot samolotem. Wszystko w biegu i na wysokich obrotach, bo egzamin spędzał sen z powiek. Czas miałem wyliczony. Nie przewidziałem tego, że pendolino – pociąg, który się nigdy nie spóźnia - będzie miał opóźnienie wynoszące 50 minut. Jakże cenne… O godz. 16:30 było zamknięcie luku bagażowego, a ja byłem o 16:35 i nie chcieli mnie wpuścić. Próbowałem rozmawiać, ale nie chcieli w żaden sposób mi pomóc. Stres egzaminem, zmęczenie, robienie wagi, odechciało mi się wszystkiego… Do tego ta pani, która z uśmiechem na twarzy powiedziała, że nie mogą mi pomóc. Po krótkiej rozmowie z mamą znalazłem połączenie flixbusem, spędziłem wiele godzin na Dworcu Zachodnim w Warszawie i o 1 w nocy wyjechałem do Budapesztu. Rano wysiadłeś gdzieś w stolicy Węgier, włączyłem mapę i pieszo udałem się na halę. Mina trenerów bezcenna, a sam turniej też wypadł rewelacyjnie. Teraz wspominam to z uśmiechem na twarzy, ale wtedy nie było mi do śmiechu.

Adrian Durma: W 2023 roku wystartuję tylko na Mistrzostwach Świata. Niestety moja kategoria wagowa -74kg nie jest wpisana w program Igrzysk Europejskich, a nie chciałem w tym momencie zmieniać wagi na -79kg. Być może uda się wystąpić na kolejnych zawodach tej rangi, mam nadzieję, że będzie wtedy kategoria -74kg.

Adrian Durma: Tak, o tym chyba każdy sportowiec myśli. Zobaczymy jakie formuły wskoczą i przemyślimy temat jeszcze raz . Na pewno pokuszę się o Igrzyska Olimpijskie.

Adrian Durma: Koledzy, przełożeni jak i sam Komendant cieszyli się bardzo. W naszej komendzie jestem jedynym sportowcem, który uzyskuje takie wyniki na skalę międzynarodową. Cieszę się, że jestem pozytywnie odbierany za to, co robię, bo to naprawdę ciężka robota. Sam też zawsze z dumą podkreślam, że jestem strażakiem i staram się dobrze pokazywać jako strażak. Podczas turnieju chłopaki pisali i dopytywali się, jak mi idzie, co dawała pozytywnego kopa.

Adrian Durma: Z Leszkiem i Heniem pracuje mi się bardzo dobrze. Rozumiemy się na wysokim poziomie, dużo rozmawiamy, korygujemy na bieżąco błędy i mówimy o dobrych rzeczach, a także co potrzebujemy. Oni już wiedzą, co na mnie działa i czego potrzebuję. Życzę każdemu takiej współpracy z trenerami, bo to bardzo ważna rzecz. Zaczynając pracę już przed walka, w trakcie walki, jak i po. Obydwaj się uzupełniają, choć to dwie różne osoby, ale do mnie trafiają. A ich zaangażowanie widać choćby podczas walk, kiedy obaj robią uniki i przeżywają pojedynki razem z zawodnikami.

Adrian Durma: Jeśli chodzi o to z kim na co dzień trenuje, to odpowiedź brzmi: sam trenuję. Sam sobie jestem trenerem. Jestem zawodnikiem UKS Silvant Kajak Elbląg. Moja sytuacja jeżeli chodzi o to jest bardzo ciężka. Wcześniej reprezentowałem inny klub, w którym także przez wiele lat prowadziłem również treningi. Klub, który w niczym mi nie pomagał, a wręcz przeszkadzał w drodze do najwyższych wyników. Klub, który próbował przypisywać sobie moje osiągnięcia i zasługi ojca, który mnie trenował za młodych lat. Na moje szczęście zostałem zmuszony do odejścia, a trafiłem do wspomnianego klubu Silvant Kajak, prowadzonego przez kolegę po fachu strażaka Wojciecha Załuskiego, z którym współpraca układa się idealnie. Tu mam warunki do trenowania, których wcześniej nie miałem, a także pomoc i wsparcie. Choć to dwa różne sporty, łączy nas pasja i ciężka praca na treningach.