Niepokonany na zawodowych ringach w formule full contact oraz Mistrz Świata amatorów w light contact – to wizytówka Łukasza Wichowskiego, jednego z najlepszych obecnie polskich kickboxerów. – Chcę ciągle się rozwijać, dlatego po każdej walce zapisuję błędy jakie popełniłem i to co należałoby poprawić – mówi podopieczny trenera Piotra Siegoczyńskiego.
Kilka tygodni temu Łukasz „Wichu” Wichowski (KS X Fight Piaseczno) sięgnął po tytuł Mistrza Polski w wersji light contact w kategorii wagowej -84kg, pokonując przed czasem 2 rywali podczas turnieju w Kurzętniku (Warmia i Mazury). Podobnie jak przed rokiem został uznany najlepszym zawodnikiem MP.
- Nigdy nie liczyłem zdobytych tytułów mistrzowskich, po prostu nie byłem skrupulatny w tym temacie. Rekordy, liczby mają dla mnie drugorzędne znaczenie. Natomiast zapisuję błędy jakie popełniłem i to co należałoby poprawić. Ale skoro już padło pytanie to postanowiłem sprawdzić na dobrze prowadzonym archiwum na stronie internetowej Polskiego Związku Kickboxingu. W rywalizacji juniorskiej nigdy nie udało mi się zdobyć Mistrza Polski, a swój pierwszy tytuł seniorski wywalczyłem w 2008 roku w formule light-contact – mówi zawodnik urodzony 10 września 1990 roku.
Łukasz Wichowski, który zaczynał treningi kickboxerskie mając 16 lat w KS Nadstal Krzaki Czaplińskie u Tomasza Bąka, a od 5 lat trenuje pod okiem wielokrotnego Mistrza Świata Piotra Siegoczyńskiego, dodał, że w latach 2009-2011 nie startował w zawodach, a od sezonu 2012 zdobywał tytuły mistrza kraju w light contact i pointfightingu (dawny semi contact). Łącznie na koncie ma 11 tytułów. Z kolei już od 10 lat odnosi sukcesy międzynarodowe, początkowo w juniorach – brąz w Mistrzostwach Świata 2008 i zwycięstwo w Pucharze Świata 2008, oba turnieje we Włoszech.
- Jeśli chodzi o całokształt kickboxerskich zmagań, najlepiej wspominam swoje pierwsze sukcesy. One często są najtrudniejsze, ale przynoszą też zazwyczaj najwięcej radości. I tak zaczynając od ostatnich wydarzeń: pierwsza wygrana na Mistrzostwach Świata i możliwość odśpiewywania Mazurka Dąbrowskiego z najwyższego miejsca na podium to uczucie, którego nie da się opisać. Wracając do początków to mój pierwszy start w seniorach na Mistrzostwach Polski też sprawił mi dużo przyjemności. Było to dla mnie duże przeżycie i ogromna radość, ponieważ nikt się nie spodziewał, że nikomu nieznany zawodnik może zgarnąć złoty medal. Bardzo dobrze wspominam też swoje pierwsze walki zawodowe, a więc dwie pierwsze gale DSF Kickboxing Challenge, które odbyły się w Ząbkach. Pierwszy raz w walce wieczoru, na ringu, bez kasku i wygrana przed czasem. To naprawdę miłe wspomnienia – przyznał Łukasz Wichowski.
Wśród amatorów zawodnik pochodzący z Kędzierówki w powiecie piaseczyńskim wywalczył najpierw brązowy medal MŚ (2015), a przed rokiem sięgnął po złoty krążek MŚ – w light contact.
- Jesienią tego roku czekają mnie Mistrzostwa Europy w light contact, jak również starty na zawodowym ringu. Nie zamierzam nic zmieniać. Do tej pory wszystko szło po mojej myśli. No może oprócz kontuzji (kolana – red.), która pojawiła się nagle i trochę pokrzyżowała plany startowe. Ale niestety urazy są wpisane w ryzyko każdego sportowca, wiec musiałem to po prostu wziąć na klatę – powiedział sportowiec (185 cm/81 kg), który trenuje w sekcji KS X Fight Piaseczno prowadzonej przez Piotra Siegoczyńskiego na warszawskim Ursynowie.
Łukasz Wichowski sam też prowadzi treningi i zaprasza wszystkich chętnych. - Na moje treningi grupowe uczęszczają osoby powyżej 16. roku życia. Górnej granicy wieku nie ma. Prowadzę również zajęcia indywidualne na które zapraszam każdego bez względu na wiek i płeć – dodał.
Mistrz Świata zajmuje się również prowadzeniem treningów indywidualnych z odważnikami kettlebell. - Jestem certyfikowanym instruktorem światowej organizacji Strong First - wyjaśnił.
Od 4 lat walczy również na zawodowych ringach, jednak nie formułach planszowych, tylko w formule full contact na galach DSF Kickboxing Challenge. Łukasz Wichowski jest niepokonany. Jako pierwszy zdobył pas mistrzowski tej federacji – 28 lutego 2015 roku w Piasecznie.
Łukasz Wichowski jest i znakomitym kickboxerem, i do tego potrafił połączyć treningi i walki z ciężkimi studiami na Politechnice Warszawskiej. Ukończył kierunek „inżynieria środowiska”.
- W tamtym czasie treningi i nauka wypełniały cały mój czas. Mieszkałem w Kędzierówce, a na uczelnię i treningi dojeżdżałem pociągiem. Wstawałem wcześnie rano, wsiadałem na rower, jechałem na stację do Ustanówka i za godzinę byłem na Politechnice. Po szkole albo przesiadywałem w czytelni czekając na trening albo szybko wracałem do domu. Kiedy było więcej nauki musiałem odpuszczać treningi, lecz zawsze wtedy starałem się nadrabiać trenując we własnym garażu – mówi.
Łukasz Wichowski przyznał, że w swojej pracy magisterskiej wykonał symulację rocznego zużycia energii przez centralę wentylacyjną z odzyskiem chłodu z powietrza usuwanego wspomaganego chłodzeniem adiabatycznym.
- W trakcie studiów najtrudniejszymi przedmiotami były laboratoria, które prowadził dr Hibner: termodynamika i chemia środowiska. Głównie ze względu na bardzo specyficzną osobowość prowadzącego. Po studiach podjąłem pracę w firmie produkującej grzejniki i ogrzewanie podłogowe jako doradca techniczny. Ale tak naprawdę skupiam się na trenowaniu siebie i innych, i z tym chciałbym się zajmować na co dzień – stwierdził. Kickboxer piaseczyńskiego klubu dodał także, że lubi motocykle oraz od pewnego czasu górskie wędrówki.