Wkrótce minie 5 lat od Twojego zwycięstwa w Kurzętniku, gdzie zdobyłeś pierwszy tytuł Mistrza Polski Seniorów Full Contact. Jak od tego zmienił się Mateusz Kubiszyn, dziś 5-krotny złoty medalista MPS?
Jestem doświadczonym zawodnikiem, potrafię płynnie zmieniać styl walki, widoczna jest zdecydowana poprawa techniczna i "cwaniactwo ringowe". W ostateczności zawsze może wrócić stary i dobry Kubiszyn, który byłby jak maszynka do mielenia mięsa. Wyobraziłem sobie walkę mnie z samym sobą sprzed 5 lat... Bardzo zacięty i brudny pojedynek do ostatniego gongu. Punktacja zdecydowanie na korzyść 27-letniego Kubiszyna, ale 22-letni dałby mi nieźle popalić przez swoją ogromną zaciętość, brak szablonu i ułożenia technicznego.
Od dawna jesteś niepokonany na krajowych ringach. Na arenie międzynarodowej zdobyłeś złoto Mistrzostw Świata w 2015 roku i srebro Mistrzostw Europy w 2016 roku. Czy skala trudności w turniejach zagranicznych jest podobna?
Na pewno poziom na MŚ i ME jest o wiele wyższy niż na arenie sportowej w Polsce. Często o zwycięstwie decydują detale i dyspozycja dnia. Jeśli chodzi o starty w kategorii -86kg, muszę przyznać, że od kilku lat moja regularna waga zaczęła wzrastać średnio 1 kg na rok. Teraz ważę 92-93 kg, a zbijanie jest coraz trudniejsze. Łatwiej zrobić wagę na jedną walkę niż utrzymać przez cały turniej trwający tydzień. Myślę, by od 2019 roku zmienić kategorię na wyższą, czyli -91 kg, ale na ringu zawodowym zostaję w -86kg. Już teraz czasem startuję w wyższej, czuję się dobrze i przede wszystkim osiągam dobre wyniki sportowe. Jestem facetem dojrzałym emocjonalnie i fizycznie, wiem czego chcę i przede wszystkim mam wiele możliwości. To jest mój czas!
Kiedy zaczynałeś karierę w kickboxingu marzyłeś o sukcesach w ME i MŚ, czy aspiracje były zupełnie inne?
Marzeniem zawsze jest najwyższa stawka, ale kiedy rozpocząłem przygodę z kickboxingiem szczytem marzeń było mistrzostwo Polski. Potem poprzeczkę podwyższałem. To jest tak jak z wyjściem na szczyt góry. Gdy już go zdobędziemy okazuje się, że jesteśmy ponad chmurami, a z tej perspektywy widać inne, jeszcze wyższe szczyty.
Zacząłeś trenować kickboxing w Rzeszowie? Przecież to 100 km od rodzinnego Lubaczowa.
Pierwsze kroki w sportach walki stawiałem w Lubaczowie, zaczynając od karate tradycyjnego, następnie była roczna przygoda z kickboxingiem i w nim się zakochałem. Po kilku latach wyjechałem do Rzeszowa, by kształcić się w kierunku ratownictwa medycznego i oczywiście normalną rzeczą było to, że regularnie uprawiałem kickboxing. Po uzyskaniu dyplomu wróciłem do Lubaczowa i podjąłem pracę jako ratownik medyczny. Wtedy zmieniłem barwy na KSW „Sokół” Jarosław i zacząłem regularnie startować w turniejach, a później założyłem własny klub „Game Over” w Lubaczowie.
Dlaczego zdecydowałeś się na treningi w klubie "Sporty Walki" pod okiem selekcjonera Radosława Laskowskiego?
Od kiedy zdobyłem tytuł MP nastąpiła „tułaczka” po klubach w całej Polsce, by szukać nowych rozwiązań, poprawiać technikę i chłonąć wiedzę. Trener Laskowski jest selekcjonerem kadry narodowej, więc normalną sprawą była chęć trenowania wśród najlepszych, dlatego najczęściej odwiedzałem Poznań i stąd decyzja o przeprowadzce. Trudna, ale konieczna by wznieść się na jeszcze wyższy poziom sportowy.
Kiedy przyjeżdżasz do Lubaczowa nadal trenujesz w swojej piwnicy, w której zrobiłeś salkę treningową?
Wracając do domu staram się mało trenować, by jak najwięcej czasu poświęcić rodzinie i znajomym. Ale oczywiście lubię wpadać do mojej kuźni, która nie jest zbyt wielka, mogą tam równocześnie trenować dwie, trzy osoby. Trenuję również w klubie „Game Over”, który obecnie prowadzi mój brat Tobiasz.
Pracujesz jako strażak zawodowy i tak jak słynny panczenista Zbigniew Bródka jeździsz do rozmaitych zdarzeń, wypadków, pożarów?
Czynnie uczestniczę w akcjach ratowniczych. Jeździmy do wszystkiego, czasem do błahostek, a innym razem do konkretnych akcji, na których spędzamy wiele godzin. Wcześniej pracowałem w pogotowiu ratunkowym w Lubaczowie, gdzie również niosłem pomoc ludziom jeżdżąc w zespole ratownictwa medycznego jak i pracując w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. W lipcu tego roku otworzyliśmy z kolegą Centrum Witaminowe w Poznaniu. Robimy wlewy dożylne wzbogacone o witaminy i minerały. Dobieramy je po wykonaniu badań krwi i przeprowadzeniu wywiadu z pacjentem. Ciągła gonitwa, stres i przemęczenie to bolączki większości ludzi starających się o lepszy byt w dzisiejszym świecie. To powoduje osłabienie organizmu i zwiększa podatność na choroby, a kroplówka witaminowa jest skutecznym rozwiązaniem.
Pracujesz zawodowo, prowadzisz firmę, walczysz o mistrzostwo świata i Europy. Czy doba nie jest za krótka? Kto pomaga w przygotowaniach?
Jest wiele osób, które wspierają mnie na różnych płaszczyznach, nie tylko finansowej. Przykładem jest Game Over Cycles, którzy pojawili się jako pierwsi. Zawsze mogę liczyć na ich pomoc w sprawach technicznych. Wypożyczalnia Samochodów Odkryj Auto oprócz wsparcia finansowego, zapewnia mi środek transportu kiedy tylko potrzebuję i gdziekolwiek jestem, ponieważ mają flotę w całej Polsce. Kolejnym ważnym partnerem jest Lalu Catering. Codziennie dostaję spersonalizowane i smaczne posiłki ułatwiające funkcjonowanie w tak dużym natłoku obowiązków. Nie muszę spędzać czasu w kuchni mimo tego, że lubię gotować. Następnie są Fabryka Mocy oraz Infinity Float dbające o moją regenerację a także PiechPol i Ochrona Raptor, które wspierają mnie finansowo.
Jakie są Twoje zainteresowania pozasportowe?
Od zawsze interesowałem się sportem, a zaraził mnie mój ojciec. Uwielbiam sporty zimowe, a drugim konikiem jest piłka nożna. Lubię czasem pyknąć meczyk wspólnie z braćmi i z ojcem, który ma 57 lat i nadal niczym nie odstaje od młodzieniaszków biegających po boisku. Do tego od jakiegoś czasu również bierzemy udział w biegach z przeszkodami i jako team zdobywamy zazwyczaj pierwsze miejsce. Z zajawek pozasportowych uwielbiam chodzić do kina ze znajomymi i jak już wspomniałem lubię gotować. To działa na mnie uspokajająco.
Gdybyś miał wymienić piątkę obecnie najlepszych polskich kickbokserów bez podziału na kategorie wagowe i formuły...
Są ogromne różnice taktyczne i techniczne poszczególnych formuł. Każda z nich charakteryzuje się innymi mocnymi stronami, dlatego nie będę podawać nazwisk, lecz skupię się na innej ocenie. Nie chcę gloryfikować Full Contact, lecz na własnym przykładzie śmiem twierdzić, że dobry full contactowiec poradzi sobie w każdej formule. Jeśli doszłoby do odwrotnej sytuacji, to zawodnicy K-1 i Low Kick nie mają czego szukać w FC na najwyższym poziomie. To jest moja subiektywna ocena i wiem, że może przynieść falę krytyki, ale jest jeden sposób by to sprawdzić... Zapraszam do tańca.
Kogo wyróżniłbyś z grupy wcześniej walczących świetnych kickboxerów?
Z zawodników wszech czasów na pierwszym miejscu jest Marek Piotrowski będący ikoną polskiego kickboxingu. Wysoki poziom umiejętności sportowych, mentalność wojownika oraz bogata sfera duchowa dają zawodnika kompletnego. Następni to Piotr Siegoczyński i Damian Ławniczak, a także Jakub Pokusa. Kuba jeszcze nie osiągnął wielu spektakularnych sukcesów na arenie międzynarodowej, lecz jestem pewny, że w przyszłości sporo namiesza. Co do Piotra Siegoczyńskiego jest pierwszym polskim Mistrzem Świata. Później jeszcze kilka razy sięgał po ten tytuł. Miałem przyjemność trenować kilka razy pod jego okiem na zgrupowaniach, a także wspierał mnie podczas walk dając wskazówki z narożnika. Ogromna wiedza i doświadczenie przekładają się również teraz, kiedy objął stanowisko Prezesa PZKB. Moim zdaniem to odpowiednia osoba na tym stanowisku. Widać rozwój naszej dyscypliny pod względem organizacyjnym i medialnym, a to jest bardzo ważne.