Redakcja: W polskim kickboxingu mamy i wspaniałe zawodniczki, i znakomite sędziny. Niektórzy żartują, że sędziujące panie są najlepszym lekiem na "gorące" głowy zawodników, a także ich trenerów. W pani przypadku słowo "lekarstwo" ma dodatkową wymowę.
Beata Sękowska: Na co dzień pracuję w laboratorium w... Narodowym Instytucie Leków w Warszawie. Czym się zajmuję? Wykonuję analizę leków, suplementów diety, czasem dopalaczy czy leków sfałszowanych, korzystając z najnowszych technik jak dyfrakcja rentgenowska, chromatografia cieczowa, gazowa, podczerwień itp. Wykonuję także badania wyrobów medycznych.
W dziedzinie leków jest Pani ekspertką, a w ringu również radzi sobie bardzo dobrze, co potwierdzają obserwatorzy walk i turniejów. Łatwiej sędziuje się kobietom, czy jednak mężczyznom, którzy przy sędzinie trochę pokornieją i nie są zbyt kłótliwi?
Pretensje częściej się zdarzają ze strony trenerów niż ze strony zawodników. Każdy szkoleniowiec widzi walkę na korzyść swego podopiecznego, widzi też faule przeciwnika, choćby najmniejsze, ale nie dostrzega, kiedy jego zawodnik przekracza przepisy. Niestety, ale dochodzi do takich sytuacji, w których to trenerzy wręcz zachęcają swych kickboxerów do zachowań niezgodnych z regulaminem. Z punktowaniem z kolei jest dokładnie odwrotnie, czyli szkoleniowcy zazwyczaj widzą ciosy zadane przez swojego zawodnika, a rywala już niekoniecznie.
Zaczęliśmy rozmowę od mniej przyjemnych aspektów sędziowania. A gdyby miała Pani wymienić kilka nazwisk zawodników i zawodniczek walczących najbardziej fair, takich nie kombinujących. Kto byłby w tym gronie?
Wielu mamy dobrych zawodników w Polsce, którzy walczą fair play. Na pewno nie wymienię wszystkich, bo jest tak wiele nazwisk, ale z Pań w pierwszej kolejności: Iwona Nieroda, Ewa Pietrzykowska, Dorota Godzina i Małgosia Dymus. Nazwisk świetnych i uczciwych kicboxerów nie podam, bo zabrakłoby miejsca, a i z pewnością bym skrzywdziła kogoś zapominając o nim.
Wiele osób podkreśla, że łatwiej sędziuje się ułożonym, doświadczonym kickboxerom. Jak to jest w Pani przypadku?
Przede wszystkim nie ma dla mnie znaczenia, czy sędziuję walkę kobiet czy mężczyzn. Potwierdzam opinie, że zdecydowanie łatwiej i przyjemniej sędziuje się pojedynki zawodników doświadczonych. Walki z ich udziałem są mniej chaotyczne, bardziej przemyślane, oni baczniej zwracają uwagę na to, aby przestrzegać zasad fair play. Początkujący kickboxerzy oprócz przeciwnika muszą jeszcze pokonać większy stres, a że nie mają też tak rozległego warsztatu umiejętności, to czasem rządzi brawura. Najważniejsze, że my panie-sędziny, jak również sędziowie, jesteśmy szanowani przez zawodników. Nie ma mowy o jakimś lekceważeniu.
Najzabawniejsza historia związana z sędziowaniem?
Owszem, była taka - szczęśliwy zawodnik po wygranej walce... pocałował mnie w rękę. Trochę mnie to zbiło z tropu.
Jakie było najtrudniejsze wydarzenie kickboxerskie w Pani karierze?
Jedną z największych przygód związanych z kickboxingiem było zaproszenie mnie do sędziowania profesjonalnej gali w Dubaju. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich walczyły i sędziowały kobiety różnych narodowości, a ja reprezentowałam Polskę. To była duża gala, transmitowana przez telewizję na całą Azję i Bliski Wschód, z walkami o pasy na dystansie 5 rund po 3 minuty. Czułam się zaszczycona możliwością wzięcia udziału w tym wydarzeniu, ale jednocześnie chciałam się pokazać z jak najlepszej strony i nikogo nie zawieść, ani organizatorów, ani rywalizujące zawodniczki. Zapamiętałam te zawody również jako najbardziej stresujące w mojej dotychczasowej pracy sędziego.
Jakie inne turnieje kicboxingu szczególnie Pani zapamiętała, i te zagraniczne, i krajowe?
W 2011 roku wraz z reprezentacją klubu Palestra Warszawa wyjechałam na Mistrzostwa Świata Muay Thai do Bangkoku. W stolicy Tajlandii wzięłam udział w kursie sędziowskim, zdobyłam uprawnienia i mogłam na tych mistrzostwach sędziować. To były pierwsze moje międzynarodowe zawody i nigdy ich nie zapomnę. Dwa lata później sędziowałam w Krynicy-Zdrój Mistrzostwa Europy Juniorów i Kadetów. Właśnie wtedy otrzymałam pierwszą legitymację WAKO klasy C. Natomiast w 2016 roku podczas Mistrzostw Europy Seniorów w słoweńskim Mariborze przyznano mi wymarzoną A klasę.
Ma Pani swoje wzory do naśladowania w sędziowaniu?
Moimi idolkami sędziowskimi były i są, jakżeby inaczej, dwie Panie. Pierwszą, która obudziła moje marzenia o sędziowaniu, była Słowaczka Michaela Kovaczkowa, a drugą idolką jest nasza sędzina i moja koleżanka, Cecylia Pudlicka. Jeśli chodzi o ulubiony formuły, z racji długiej współpracy z Palestrą Warszawa i profilu tego stołecznego klubu, zaczynałam sędziowanie od walk ringowych i te formuły są mi najbliższe. Dodam, że kiedyś zrobiłam uprawnienia Polskiego Związku Bokserskiego i zdarza mi się sędziować walki pięściarskie.
Czy w przeszłości zdarzyło się Pani startować w zawodach jako kickboxerka?
Przygoda ze sportami walki zaczęła się od taekwondo. Treningi prowadził znajomy, Grzegorz Wyszomirski, a ja ćwiczyłam rekreacyjnie - z zaangażowaniem i bardzo systematycznie. Po jakimś czasie przyszła potrzeba zmiany, wybór padł na Muay Thai, które w owym czasie stawało się coraz bardzo popularne. W poszukiwaniu tego typu treningów trafiłam do wspomnianej Palestry Warszawa. Trenowałam dość intensywnie, zaangażowałam się też mocno w pracę w klubie. Miałam takie marzenia, aby w przyszłości wystartować w zawodach, przygotowywałam się intensywnie, sparowałam, jeździłam na obozy sportowe. Niestety sprawy prywatne sprawiły, że do debiutu nigdy nie doszło. Kickboxing był zawsze moją pasją, a jednocześnie trochę odskocznią w ciężkim okresie życia. Pamiętam jak zaciskałam zęby, chciałam trenować i sprawdzić się w ringu, jednak życie pisze czasem swoje, odmienne scenariusze.
Przyznała Pani, że przygoda z kickboxingiem zaczęła się w dorosłym życiu. Ale to przygoda pełna wrażeń, wyzwań, sukcesów.
Jak wspomniałam, musiałam odpuścić w pewnym momencie moje aspiracje co do startów w zawodach, zaangażowałam się za to jeszcze bardziej w pracę w Palestrze. Pomagałam w organizowaniu wyjazdów na zawody i obozy, dokumentowałam fotograficznie walki zawodników i wszystko co się w klubie działo. Całym sercem byłam oddana teamowi. Skorzystałam z okazji i wzięłam udział w szkoleniu sędziowskim. Było to super rozwiązanie dla mnie, aby realizować się dalej w tym sporcie i kontynuować pasję. To właśnie w Palestrze zaczęło się sędziowanie. Zrobiłam również uprawnienia trenera kickboxingu i prowadziłam czasem w zastępstwie zajęcia dla dzieci, ale w sędziowaniu zdecydowanie bardziej się odnalazłam. A wprawiałam się sędziując sparingi zawodników. Korzystając z okazji chciałam podziękować wszystkim kolegom, z którymi tworzyliśmy team na przestrzeni wszystkich lat spędzonych w Palestrze. Nie jest tajemnicą, że w sporcie każdy pojedynczy sukces, czy zawodnika czy - tak jak w moim przypadku - rozwój w sędziowaniu, jest zasługą całego zespołu.
Jak zmieniło się sędziowanie na przestrzeni kilkunastu lat?
Federacja WAKO wprowadza ostatnio trochę zmian do regulaminów. Stara się dostosować przepisy tak, żeby w przyszłości nasz sport mógł stać się wreszcie dyscypliną olimpijską. Póki co większość z naszych sędziów spokojnie nadąża! Mamy w Polsce dobrych sędziów, chwalonych i wyróżnianych na zawodach międzynarodowych.