Redakcja:Już za kilka dni wraca pan do szczęśliwego dla siebie i polskiej reprezentacji słoweńskiego Mariboru, gdzie odbędzie się 2 część tegorocznych Mistrzostw Europy.
Leszek Jobs:Do tej pory zdobyłem w Mariborze dla Polski i klubu Zamek Expom Kurzętnik 2 medale ME Weteranów, obydwa w kategorii -94kg w formule light contact. W 2014 roku wywalczyłem brąz, a dwa lata później - złoto, pokonując w walce finałowej bardzo mocnego rywala z Włoch. Wierzę, że po raz kolejny to słoweńskie miasto będzie i szczęśliwe dla mnie, i całej naszej reprezentacji i wrócimy do Polski z kilkoma medalami. Tym razem jadę tylko w roli trenera Kadry Biało-Czerwonych w light contact. W ubiegłym roku w Budapeszcie w pojedynku półfinałowym Mistrzostw Świata doznałem poważnej kontuzji zerwania ścięgna Achillesa. Z tego powodu plany o złotym medalu MŚ trzeba było zweryfikować i odłożyć na dalszy plan. Mam nadzieję, że wrócę do gry o tytuł w 2019 roku w Bośni i Hercegowinie. Od kilku miesięcy lekko trenuję, chcę się odpowiednio przygotować. Mam ogromną motywację, ale też muszę uważać na zdrowie.
Kiedy zaczęła się pańska praca trenerska w reprezentacji Polski?
W 2014 roku Piotr Siegoczyński, ówczesny pierwszy trener, a dziś prezes Polskiego Związku Kickboxingu, zaproponował mi stanowisko drugiego szkoleniowca kadry, co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Przez czas okres współpracy wiele się nauczyłem od Piotrka Siegoczyńskiego, ikony polskiego kickboxingu. Dziś tę wiedzę przekazuję w swojej pracy trenerskiej. Drugim trenerem od kilkunastu miesięcy jest Henryk Piwowar. Mam nadzieję, że wszystko co najlepsze jeszcze przed nami. Pod koniec października zorganizowaliśmy konsultacje szkoleniowe kadry w light contact w Kurzętniku i Nowym Mieście Lubawskim, a sztab trenerski tworzył z nami Sebastian Prokop.
Od wielu lat pracuje pan z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi w Kurzętniku. Kto wraz z panem przez lata tworzył siłę kickboxingu w klubie z Warmii i Mazur?
Praca szkoleniowa z młodzieżą i dzieciakami w klubie Zamek Expom jest moim priorytetem, a wyniki podopiecznych cieszą zawsze bardziej niż moje własne. Najbardziej utytułowani kickboxerzy Zamku to Wojciech Wiśniewski - Wicemistrz Świata, 6-krotny zdobywca Pucharu Świata i 12-krotny Mistrz Polski, Kasia Bedra - w juniorkach Mistrzyni Świata i Europy, wielokrotna Mistrzyni Polski w kickboxingu oraz boksie. Medale MŚ i ME zdobywali Sebastian Prokop i Michał Szulwic. Wśród złotych medalistów MP są Adam Nowak, Marta Grabowska, Karolina Lewalska, Monika Marchlewska, Katarzyna Ziółkowska, Joasia Kupniewska, Dawid Wiergowski, Piotr Kołakowski, Błażej Urbański, Damian Chiliński oraz wielu innych znakomitych zawodników, którzy zapisali się w historii naszego klubu. Nadchodzi młoda krew, która zapewne namiesza w polskim i światowym kickboxingu. Muszę również wspomnieć o Michale Demblerze, z którym byliśmy prekursorami kickboxingu na naszym terenie. W dużym stopniu Michał i jego świetne wyniki przyczyniły się do popularyzacji kickboxingu na Warmii i Mazurach.
Wielu zawodników i trenerów podkreśla, że ich przygoda z kickboxingiem zaczęła się od Brucea Lee, Jeana-Claude Van Damme i przede wszystkim Marka Piotrowskiego. A jak było w przypadku Leszka Jobsa?
U mnie, jakżeby inaczej, było podobnie. W moich rodzinnych stronach kickboxing był mało znanym sportem, ale dzięki filmom z Bruceem Lee "Wejście Smoka" i Van Dammem "Krwawy Sport" oraz oczywiście naszemu wielkiemu mistrzowi Markowi Piotrowskiemu zakochałem się w tym sporcie. Wcześniej trenowałem piłkę nożną, ale bez wahania zostawiłem futbol na rzecz kickboxingu. Wcześniej grałem w piłkę także w Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie.
Zacząłem trenować kickboxing w Lubawie pod okiem świetnego fachowca w tej dziedzinie Józka Szydłowskiego. Miałem już 20 lat, ale dzięki piłce nożnej byłem bardzo dobrze przygotowany fizycznie i kondycyjnie. Na debiut w zawodach musiałem poczekać aż 8 lat, to były inne czasy. W 1998 roku w Starogardzie Gdańskim wystartowałem w turnieju strefowym organizowanym przez Tomka Janowicza. Tylko najlepsi, jak dobrze pamiętam po dwóch z każdej strefy, zdobywało prawo startu w Mistrzostwach Polski. Skala trudności była dużo większa.
Jakie są pańskie osiągnięcia jako zawodnika i w kategorii seniorów i w weteranach?
Przede wszystkim kickboxing zawsze traktowałem jako pasję i wielką przygodę. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, z którymi się zaprzyjaźniłem, ale też rywalizowałem na matach i ringach całego kraju. Nigdy nie przypuszczałem w największych marzeniach, że w tym sporcie mogę zajść tak wysoko jako zawodnik i trener. Pierwszy medal MP wywalczyłem już po 30. roku życia, a miało to miejsce w 2002 r w Pasłęku w formule semii contact. Medal wręczył mi sam Marek Piotrowski i to było dla mnie spełnienie marzeń. Łącznie 5 razy stanąłem na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Polski w light contact i kick light, zdobyłem również tytuł zawodowego Mistrza Polski w full contact w 2009 roku. Na koncie mam wiele sukcesów krajowych, ale i zagranicznych w kickboxingu, ale też karate uniwersalnym i taekwondo nieolimpijskim. Wielką radość sprawił mi sam debiut w MŚ w Macedonii w 2011 roku. Byłem już 40-latkiem.
Na jakim poziomie jest szkolenie w Kurzętniku i Nowym Mieście, czyli klubach i miastach sąsiadujących oraz współpracujących?
Od około 10 lat bardzo mocno postawiłem na treningi najmłodszych dzieci, niektóre mają po 5-6 lat. Kickboxing stał się rozpoznawalnym i lubianym sportem w regionie. Rodzice bardzo chętnie przyprowadzają swoje pociechy na zajęcia. Od 6 lat cyklicznie organizujemy w okresie letnim "Wakacje z Kickboxingiem", udzielamy się także w różnorakich pokazach w szkołach i przedszkolach czy na imprezach charytatywnych. Można powiedzieć, że kickboxing jest wszędzie. Uprawnienia do prowadzenia zajęć posiadam od 16 lat. Zdałem wówczas kurs instruktorski u Krzysztofa Wieczorka w Siemiatyczach. To był bardzo wymagający nauczyciel. Jestem też instruktorem piłki nożnej, boksu i trenerem personalnym. W ciągu wszystkich lat związanych ze sportem, szczególnie z kickboxingiem, zostałem odznaczony brązową i później srebrną "Odznaką Za Zasługi Dla Sportu" przez Ministrów Sportu, brązowym "Krzyżem Zasługi" przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Zostałem również odznaczony "Złotym Medalem Za Zasługi Dla Polskiego Kickboxingu". Posiadam I stopień mistrzowski w kickboxingu oraz licencję uprawniającą mnie do przeprowadzania egzaminów na stopnie szkoleniowe PZKB.
O pana popularności i docenieniu działalności w Kurzętniku świadczy fakt, że został pan wybrany na drugą kadencję Rady Gminy.
Jako prezes K.S Zamek Kurzętnik będę w dalszym ciągu dbał o rozwój sportu nie tylko w klubie, ale w całej gminie, tak jak poprzedniej kadencji. Moi wyborcy zaufali mi i wybrali na kolejną 5-letnią działalność na rzecz naszej małej ojczyzny. Cieszę się, że wychowują następców oraz wspólnie promujemy klub i miasto w całym kraju. Zamek wielokrotnie organizował turnieje rangi Mistrzostw Polski, a wcześniej turnieje kwalifikacyjne do MP.
Czym się pan zajmuje na co dzień, jak spędza pan wolny czas? Dla wielu osób pierwsze skojarzenia z regionem warmińsko-mazurskim to jeziora, wędkarstwo itp.
Koniecznie przynajmniej godzinkę dziennie spędzam na łonie natury, biegam z moim psem Mambą, albo jeżdżę na rowerze - w zależności od pogody i pory roku. W okolicach Kurzętnika mamy fajne pagórkowate tereny. Po 8-godzinnej pracy treningi kickbokserskie i wspomniana aktywność są dla mnie czymś niesamowicie ważnym, bardzo potrzebnym. Na co dzień jestem specjalistą ds. reklamacji w firmie z branży meblarskiej Szynaka-Interline w Nowym Mieście Lubawskim, a w ogóle pochodzę z Marzęcic. To właśnie tam z kuzynem zaczynaliśmy treningi w budynku po starej masarni. Mieliśmy jedną parę rękawic, ja zakładałem na jedną rękę, kuzyn na drugą i ćwiczyliśmy. Mała siłownia, gruszka - takie były początki. Potem treningi w większym gronie odbywały się w ruinach Zamku w Kurzętniku, w garażach. Im cięższe były warunki, tym człowiek był silniejszy! Dziś mamy swoją salkę w budynku klubowym, a sprzętu mogłyby nam pozazdrościć zapewne większe kluby. Cieszę się, że władze Gminy Kurzętnik doceniają nasze zaangażowanie i pomagają naszemu wielosekcyjnemu klubowi. Mamy kickboxing, piłkę nożną, podnoszenie ciężarów, trójbój siłowy i lekkoatletykę. Za sporty siłowe od ponad 25 lat odpowiada wspaniały człowiek jakim jest Andrzej Kowalczyk. Przez cały czas, kiedy jestem w sporcie, zawsze miałem wsparcie mojej kochanej żony Ani, rodziny i znajomych. To oni dodawali mi sił i motywowali do działania.