Redakcja: W najbliższy weekend odbędą się w Bałtowie (Świętokrzyskie) zawody Puchar Polski "Grand Prix Jurassic Warriors II" w K-1 Rules i kick light. Jak liczna reprezentacja klubu Victoria Szydłowiec wybiera się na turniej?
Paweł Surdy: Puchar Polski rozgrywany będzie niewiele ponad 60 km od Szydłowca, dlatego chcemy pojechać w dość licznym 11-osobowym składzie. Byłoby jeszcze więcej, ale końcówka roku szkolnego rządzi się swoimi prawami, obozy, zaliczenia itp. W formule K-1 wystąpi od nas seniorka oraz juniorzy starsi i młodsi, zaś w kick light mamy kilkoro debiutantów z kategorii kadetów starszych i młodszych. Być może nastąpią jeszcze zmiany i niektórzy młodzi kickboxerzy z K-1 przejdą do kick light, wszystko zależy od liczby zgłoszonych do poszczególnych wag. Zależy nam aby stoczyli jak najwięcej walk, dlatego ostateczne decyzje podejmiemy już na miejscu w Bałtowie.
Powoli kończy się pierwsze półrocze, w którym Polski Związek Kickboxingu we współpracy z klubami, miastami zorganizował wiele imprez na czele z Mistrzostwami Polski. Jak wypadli kickboxerzy Victorii?
Jestem bardzo zadowolony z postawy moich podopiecznych, chociaż pozostaje pewien niedosyt. Najważniejsze, że pokazaliśmy się z fajnej strony podczas Mistrzostw Polski w tych formułach, w których specjalizujemy się jako klub, czyli K-1 Rules w Sanoku i low kick w Nowym Targu. W Sanoku złoty medal zdobył Hubert Tarka w wadze -81kg, a w Nowym Targu zwyciężył Szymon Cender w juniorach młodszych w kategorii -51kg. Łącznie w pierwszych zawodach wywalczyliśmy 10 krążków, a w drugich dołożyliśmy jeszcze 7. Mogło być jeszcze lepiej, trochę nie poszczęściło się Piotrowi Wiśniosowi, ale on nie mógł ostatnio trenować systematycznie, bowiem naukę w klasie maturalnej łączył z pracą dorywczą i z tego powodu nie był przygotowany na 100 proc.
Skąd pochodzą zawodnicy i zawodniczki Viktorii - z 12-tysięcznego Szydłowca czy z całego powiatu szydłowieckiego?
I z terenu miasta i powiatu, ale też niektórzy dojeżdżają z Radomia, Kielce i Skarżyska-Kamiennej, a jednym z przykładów wytrwałych osób spoza Szydłowca jest wicemistrz kraju Kacper Zaborski. Jeszcze dalej od niego mają Bartek Gocel i Hubert Tarka. Muszę przyznać, że mimo różnych niedogodności jest prawie 20-osobowa grupa, która jest na każdym treningu i potem rywalizuje w turniejach. Łącznie mamy 2 grupy początkujące, zawsze we wrześniu ogłaszamy nabór i przez okres roku szkolnego nowi kickboxerzy uczą się tego sportu. Najmłodsi mają po 10 lat.
W jakich warunkach trenują kickboxerzy Viktorii Szydłowiec?
Od niespełna roku mamy swoją wymarzoną bazę o powierzchni 300 metrów kwadratowych, gdzie prowadzimy codzienne szkolenie. Na stałe zamocowane są worki i gruszki bokserskie, jest mata treningowa oraz ring. Wcześniej zajęcia odbywały się w różnych szkolnych salach gimnastycznych, mieliśmy też tutaj małą salę ok. 60m2 z małym ringiem. Treningi były podzielone na mniejsze grupy, to wyglądało niemal jak indywidualne szkolenie, bo tak było ciasno. Dziś łącznie dysponujemy prawie 360m2 i co najważniejsze nie jesteśmy od nikogo uzależnieni, a wiadomo jak to jest np. kiedy w szkole trwają przygotowania do studniówki. Wtedy zimą nie ma gdzie trenować przez jakiś czas.
Jakiś czas temu prognozowałem, że pod oddanie nowej sali do użytku znów wrócą bardzo dobre czasy dla szydłowieckiego kickboxingu, ale to będzie kwestia 1-2 lat. Tymczasem dużo szybciej pojawiło się sporo nowych osób, wyniki sportowe też są satysfakcjonujące.
Jak wyglądała działalność klubu w poprzednich latach?
Chyba najlepszy okres to ok. 9-10 lat temu, kiedy wynajmowaliśmy salę z prawdziwego zdarzenia od klubu Hubal Chlewiska. W tamtym czasie mieliśmy mocną ekipę i sporo sukcesów. Piotr Duda został Wicemistrzem Europy i zdobył Puchar Świata w full contact. Niestety później wyjechał do pracy do Holandii i już się nie widzieliśmy, ale z tego co słyszałem nie wznowił treningów. Wicemistrzostwo Europy juniorów wywalczył Kamil Stefański i to także było olbrzymie osiągnięcia dla takiego małego klubu. Po latach dobrych przyszły chude, ale znów jest o wiele lepiej, a to między innymi zasługa nowej sali treningowej. Liczę, że nasi zawodnicy, w większości nastolatkowie - perspektywiczni i rozwojowi, stale będą czynić postępy i też trafią na międzynarodowe areny. Najważniejsze, że są chętni i ambitni, chcą się uczyć. Wśród liderów są na pewno Kacper Zaborski, Piotr Wiśnios, Szymon Piątek, Szymon Cender, Mateusz Dzik, Marlena Tomczyk i inni. Dodam także, że kilka lat temu medalistą MŚ juniorów był Dawid Nitek. Albert Odzimkowski zajął pierwsze miejsce w Pucharze Europy low kick i drugie w kick light w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Wspomniał pan nazwisko Marleny Tomczyk, która podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Polski K-1 w Warszawie zdobyła srebrny medal. Podobny sukces to dzieło Mateusza Rycerskiego w 2018 roku w low kicku w Legnicy.
Mamy w klubie bardzo zdolne dziewczyny i chłopaków. Ciekawostką jest fakt, że Mateusz Rycerski trafił do nas z pierwszego naboru w 2003 roku jako może 14,15-letni chłopak. W tamtym roku miał srebro MP, w tym też się dobrze prezentował, był w formie co pokazywał na przykład na sparingach bokserskich z Michałem Cieślakiem, o którym się mówi, że ma szansę zostać Mistrzem Świata wagi junior ciężkiej. Michała też dobrze poznałem, przyjeżdżał do Szydłowca na treningi w czasie kiedy w swoje strony musiał wyjeżdżać jego stały trener Andrzej Liczik. Wtedy ja z nim tarczowałem i nadzorowałem plan treningowy nakreślony przez Liczika. A co do Mateusza Rycerskiego, urodziło mu się trzecie dziecko, ale zapowiedział, że wróci do kickboxingu. W klubie mówimy o nim, mimo że ma 30 lat, że to już "Dziadek w Viktorii".
W sportach walki są też inne kluby o nazwie Viktoria, ale pisane przez "c".
Wiem oczywiście, że jest Victoria Jaworzno, kiedyś bardzo silny klub w boksie, ale my jesteśmy Viktorią przez "k" i tak pozostanie. Czasem gdzieś w komunikatach, prasie pojawia się Victoria Szydłowiec, ale rzecz jasna chodzi o Viktorię Szydłowiec.
Jakim zawodnikiem był Paweł Surdy?
Pochodzę z Szydłowca, ale w latach 90. nie było u nas żadnej sekcji kickboxingu, dlatego wraz z kolegami jeździliśmy do klubu Ruch Skarżysko-Kamienna do trenera Piotra Lubeckiego. Ćwiczyłem w okresie szkoły średniej, a treningi zawiesiłem po rozpoczęciu studiów dziennych. Po pierwszym roku, na którym odpada najwięcej studentów, próbowałem wrócić do zajęć kickboxerskich, ale niestety zapalenie stawu barkowego skutecznie mi to uniemożliwiło. Trochę potrenowałem, ale ból mi tak dokuczał, że to było bez sensu. Teraz wiedziałbym do kogo udać się po fachową pomoc, w Szydłowcu nie brakuje specjalistów w kwestii rehabilitacji polem magnetycznym itd., ale jak mówiłem to były inne czasy. Zanim przegrałem z kontuzją, udało mi się z powodzeniem startować w Mistrzostwach Polski, zdobyłem złoto w seniorach oraz młodzieżowcach w light contact w wadze 69 kg, a także zająłem 2 miejsce w Pucharze Polski full contact. Dwa razy byłem także brązowym medalistą MP seniorów w light contact. Wtedy MP były poprzedzone turniejami eliminacyjnymi tzw. strefami, z których wyłaniniani byli uczestnicy mistrzostw. W tamtych czasach o low kicku i K-1 nikt nie słyszał, nie było takich formuł walki kickboxerskiej.
Kiedy został pan trenerem kickboxingu?
Jak wspomniałem z grupą znajomych jeździliśmy autobusami PKS-u do Skarżyska i nieważne było czy to lato czy zima. Trening po prostu był ważny, choć zdarzało, że nie było czym wrócić. Atak zimy, sporo śniegu i trzeba było albo po kogoś dzwonić, albo ruszać pieszo w kierunku domu. W pewnym momencie startując w barwach Ruchu, na 8 zawodników sześciu było z Szydłowca i tylko dwóch ze Skarżyska. Stanowiliśmy o sile klubu ze Skarżyska. Zresztą Piotr Lubecki trochę w żartach mówił, że kiedy otworzyłem klub w Szydłowcu to jego się posypał z braku ludzi.
Początkowo byliśmy w strukturach klubu piłkarskiego Szydłowianka, potem w UKS Rekord w szkole podstawowej, w której uczę wychowania fizycznego. Aż wreszcie udało się stworzyć własny i niezależny klub pod szyldem Viktoria. We wrześniu minie 16 lat działalności, niesamowicie szybko minął ten czas. Gdyby policzyć wszystkich ludzi, którzy przewinęli się przez klub, przekroczylibyśmy granicę tysiąca osób. Jedni byli na chwilę, inni dłużej, a jeszcze kolejni jak Mateusz Rycerski są od początku.
Obecnie w klubie głównie jest młodzież? Najmłodsi trenują kick light?
W tej formule sprawdzają się kadeci, ale dla starszych są twarde formuły low kick i K-1. Kiedyś jeszcze mieliśmy w klubie full contact, ale za duże rozbieżności są między wersjami i nie można jedna dnia trenować low kicka, a następnego full contact. Trzeba się specjalizować, dlatego zrezygnowaliśmy z full contact.
Jakie są pańskie marzenia jako szkoleniowca Viktorii?
Chciałbym abyśmy znów mieli kadrowiczów, którzy będą wygrywać z rywalami na ME i MŚ, a także liczę, że jak dawniej pojeździmy na imprezy mistrzowskie w 20-osobowym składzie. Kickboxing to ciężki, ale piękny sport wymagający codziennego treningu. Nie da się ćwiczyć zaocznie lub eksternistycznie, jedynie na miejscu w klubie. Poza kickboxingiem moją pasją jest kolarstwo szosowe. W sezonie przejeżdżam 6-7 tysięcy kilometrów, często jeżdżę do Świętokrzyskiego, gdzie jest fajna zmienność terenu, sporo lasów, po prostu piękne widoki.