Redakcja: Najemnik Gliwice specjalizuje się w szkoleniu kickboxingu i ju-jitsu. Jakie jest zainteresowanie pierwszym z wymienionych dyscyplin?
Trener główny kickboxingu Bartłomiej Pawlus: Sekcję mamy podzieloną na dwie grupy: starszą i młodszą, łącznie trenuje ok. 60 osób. Wraz ze mną zajęcia prowadzi utytułowany zawodnik Szymon Wąs, medalista Mistrzostw Europy i wielokrotny, w tym złoty, medalista Mistrzostw Polski. Zajęcia odbywają się w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 9 w Gliwicach, przy ulicy Sobieskiego 14.
Drugą wiodącą postacią w GKWW Najemnik jest zaledwie 19-letnia Justyna Ciborska, która rok temu została Wicemistrzynią Świata Juniorek, a w niedawnym debiucie w Mistrzostwach Świata Seniorek zdobyła brązowy medal w kategorii wagowej +70kg w wersji low kick.
Obydwoje – Szymona Wąsa i Justyną Ciborską – cechuje niesamowita pracowitość, systematyczność i determinacja w dążeniu do sukcesów. Ciborska poza tym, że trenuje niemal wszystkie formuły kickboxingu, na czele z K-1, low kick i full contact, to jeszcze przychodzi na zajęcia ju-jitsu. Na co dzień uczy się w szkole mundurowej, ale każdego dnia znajduje czas, by przyjść na trening. Dzięki ciężkiej pracy rozwija się sportowo i warto wspomnieć, że w krajowej rywalizacji wśród juniorek nie znalazła pogromczyni od 4 lat w wersjach K-1 Rules i low kick. Jest przykładem na to, jak ważna jest pasja w sporcie. Z kolei Szymon Wąs jest starszy, ma 28 lat i ogromne doświadczenie ringowe. Jego osiągnięcia nie byłyby możliwe bez poświęcenia dla kickboxingu. Szczególnie wyróżnia się pod względem umiejętności technicznych. Czy Szymon, czy Justyna – widać, że oni żyją kickboxingiem, chcą się dokształcać, zdobywać wiedzę. Ale w klubie mamy jeszcze więcej tak zdeterminowanych osób, w tym w gronie kadetów i juniorów, że wspomnę o takich zawodnikach jak Maja Lebek, Agata Witomska, Paweł Witomski i Igor Szkodny. Cieszymy się, że rosną następcy i już zdobywają medale Mistrzostw Polski.
Jak wygląda pozycja kickboxingu na Śląsku? Współpracujecie z innymi klubami czy jednak zdecydowanie rywalizujecie?
Bardzo dobrze układa się współpraca z Witoldem Kostką z Paco Team Katowice, który jest – razem z Andrzejem Garbaczewskim – szkoleniowcem seniorskiej reprezentacji Polski low kick. Uważam, że Witek Kostka jest jednym z najlepszych trenerów w Polsce, dlatego zależy nam na konsultacjach w Katowicach.
Spodziewał się pan, że Justyna Ciborska z pierwszych w karierze Mistrzostw Świata Seniorów wróci z medalem?
Przede wszystkim wiedziałem, że czeka ją, jeszcze nastolatkę, bardzo trudne zadanie w postaci z rywalizacji z o wiele bardziej starszymi i doświadczonymi przeciwniczkami. Jej brakowało takich pojedynków w kraju. Chyba można powiedzieć, że pojechała na przetarcie do Bośni i Herecegowiny, aby poznać seniorski międzynarodowy kickboxing, aby zaznajmomić się z rywalami, a wróciła z cennym krążkiem. Poradziła sobie doskonale i żadnego przypadku nie ma w jej sukcesie, w pełni na niego zapracowała i zasłużyła.
Natomiast Szymon Wąs ma w dorobku medal Mistrzostw Europy, ale brakuje krążka z Mistrzostw Świata.
Być może jego kariera powoli dobiega końca, lecz nie przesądzajmy, bo wiem, iż wciąż ma swoje ambicje sportowe. Szkoda, że podczas tegorocznych Mistrzostw Polski full contact w Swarzędzu Mateusz Kubiszyn, prywatnie dobry kolega Szymona, nie zrobił wagi i wystąpił w tej samej kategorii -91kg, co Wąs. Być może gdyby Mateusz został w niższej wadze, wówczas to Szymon Wąs byłby dziś w przede dniu wyjazdu na Mistrzostwa Świata do Turcji. Zresztą Wąs ma w dorobku wiele zwycięstw i na macie, i w ringu.
Jakie są plany klubowe na kolejny sezon?
W 2020 roku chcemy wystąpić we wszystkich formułach w mistrzostwach kraju. Ciekawie zapowiadają się występy Justyna Ciborskiej, dla której nie ma znaczenia, czy walczy w ringu w full contact, K-1, low kick, czy na macie w light contact, a i tak wszystko wygrywała w Mistrzostw Polski Juniorek. Zobaczymy jak jej pójdzie w zmaganiach seniorskich. Przez 2 lata na Mistrzostwach Polski Juniorów nie przegrała żadnej walki.
Od kiedy pański syn Szymon Wąs trenuje kickboxing i dlaczego zajął się tym sportem?
Krzysztof Wąs, kierownik sekcji kickboxingu GKWW Najemnik: Szymek miał : chyba 9 lat kiedy zajął się sportami walki, poza kickboxingiem w czasach dzieciństwa chodził także na karate i judo. Podobała mu się taka bezpośrednia rywalizacja, był takim żywym srebrem. Gdyby nie pasja do kickboxingu, nie byłoby go w tej dyscyplinie od prawie 20 lat. Kickboxing wciągnął i mnie, zaangażowałem się w sprawy klubowe, jeździłem z synem na wszelkie możliwe zawody i po jakimś czasie zaproponowano mi funkcję kierownika. Na talent syna zwracali uwagę trenerzy Najemnika, ale i utytułowany Czarek Podraza. Szymek ćwiczył w Gliwicach, a ponadto woziłem go po 50 km w jedną stronę na zajęcia w Sosnowcu. Mam wrażenie, że za sprawą kolejnych młodzieżowych sukcesów Szymona, Najemnik jeszcze mocniej skierował się na szkolenie w kickboxingu. Na początku było tylko ju-jitsu.
Jak liczna grupa zawodników i zawodniczek obecnie uczestniczy w zawodach rangi Mistrzostw Polski?
Na zawody ogólnopolskie jeździe ok. 15-20 osób z licencjami PZKB, począwszy od kadetów młodszych i starszych. Niektórzy, jak np. Maja Lebek, już są powoływani na konsultacje kadry narodowej, a w jej przypadku chodzi o reprezentację kadetek w formule light contact.
W jaki sposób pan tłumaczy sukcesy Justyny Ciborskiej i Szymona Wąsa?
Zgadzam się z trenerem Bartkiem Pawlusem, oboje są pracusiami i osobami godnymi naśladowania w tym względzie. Szymek jak mówiłem zaczął dość wcześnie treningi, ale Justyna miała trochę więcej 11-12 lat, kiedy po raz pierwszy znalazła się na sali Najemnika. Oczywiście talent we wszystkim jest potrzebny, ale bez ciężkiej pracy do niego by nie doszli w sporcie. Poza tym syn po części dzięki kickboxingowi dostał się do pracy „mundurowej”. Wyszkolenie, sprawność, umiejętności – to wszystko bardzo mu pomogło.
W Gliwicach zaczynacie od lżejszych formuł, a potem starsi zawodnicy przestawiają się na K-1, low kick i full contact?
Wiele osób przechodzi tę drogę, nie inaczej było z Szymonem, choć dla mnie np. pointfighting to szermierka, a stopniowo, szczebel po szeblu, poznaje się kolejne formuły. Warto poobserwować różne systemy walki, a na koniec wybrać ten swój, najlepszy i wymarzony. Jeśli komuś nie pasuje dana wersja rywalizacja, to nie ma co w nią brnąć, tylko szukać odpowiednią. Szymek Wąs jest stworzony do full contact, choć zdarzało się, że przed zawodami light contact sędziowie przypominali mu, że uderzenia fullcontactowe są niedopuszczalne. On dobrze o tym wie, a może trzeba to powiedzieć wszystkim na turnieju?
Szymon kariery nie kończy, ale może pan się pokusić o podsumowanie jego dotychczasowego dorobku?
Jestem z niego dumny, bo zamiast gdzieś tam włóczyć się po mieście, z wielką odpowiedzialnością zabrał się za kickboxing. Medali zdobył mnóstwo, na zawodach krajowych i zagranicznych, ale nie zawsze krążki były najważniejsze. Miło było słyszeć, że doceniają go np. Rosjanie. Lubili z nim walczyć, bowiem prezentował podobny styl i był dla nich wymagającym rywalem. A kiedy nie było Szymka na jakimś turnieju, dopytywali członków naszej ekipy – z jakiego powodu zabrakło Wąsa?
Szymon Wąs walczył też zawodowo, m.in. na niemieckim ringu.
Była taka ciekawa historia, w piątek o godz. 20 zadzwonił ówczesny prezes Polskiego Związku Kickboxingu z informacją, że Niemcy poszukują odpowiedniej klasy polskiego zawodnika na galę w Leverkusen. Szymek nie był wtedy w specjalnie w gazie, choć pozostawał w treningu, więc zgodził się przyjąć propozycję. Kilka godzin później był już w samolocie. Pewne kłopoty były ze znalezieniem trenera, ale na szczęście na wysokości zadania stanął i pomógł mój kolega Piotr Guzowski z Zawiercia. Syn przegrał na punkty, ale po dobrej walce.
Jakie jest pańskie spojrzenie na śląski kickboxing?
Poziom jest dość wysoki, nie brakuje klubów, choć część związana jest z innymi, czasem dziwnymi organizacjami. Dlatego za każdym razem namawiamy i przekonywujemy w rozmowach do związania się z Polskim Związkiem Kickboxingu, czyli jedyną federacją oficjalną i zrzeszoną w strukturach światowych - WAKO.