Redakcja: W dzisiejszym odcinku spotykamy się z Łukaszem Wabnic, współzałożycielem, prezesem i trenerem częstochowskiego klubu Quick Shot Kickboxing, a także członkiem Zarządu Polskiego Związku Kickboxingu. Jak radziliście sobie w czasie pandemii koronawirusa i jak przebiega proces „odmrażania” sportu w Quick Shot?
Łukasz Wabnic: Zgodnie z wszelkimi zaleceniami i wytycznymi nie mogliśmy spotkać się i trenować w grupach, dlatego ćwiczyliśmy online – każdy w swoim miejscu zamieszkania. Teraz ćwiczymy na boisku, na świeżym powietrzu. We wrześniu wchodzimy na salę gimnastyczną.
Gdzie odbywają się treningi?
Ćwiczymy w Szkole Podstawowej przy ul. Jesiennej w Częstochowie. W tej samej, do której i ja uczęszczałem. Tam wszystko się zaczęło. Mamy 36 podopiecznych, najmłodsi mają zaledwie 9 lat. Zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu.
Jaki Pan ocenia potencjał sportowy swoich zawodników? Czy pańscy kickboxerzy już aspirują w reprezentacji Polski, a może ktoś zadebiutował w kadrze narodowej Biało-Czerwonych?
Mocno wierzę w swoich podopiecznych, wiem że ich potencjał sportowy jest nieograniczony. Ale klub jest dopiero na początku swojej działalności, założyliśmy go w kwietniu 2018 roku, niewiele ponad dwa lata temu. Mając na uwadze krótki czas istnienia, nie mamy w kadrze Polski jeszcze nikogo natomiast aż ośmiu uczniów pragnie reprezentować nasz kraj. Sprawdzianem generalnym są Mistrzostwa Polski. W tym roku zawody tej rangi są przełożone na jesień. Zobaczymy jak wypadną nasi zawodnicy i wtedy będziemy mogli mówić o ich szansach na starty i medale dla reprezentacji.
Jaki był sportowo poprzedni rok dla Quick Shot Kickboxing?
Szkoliliśmy się, podnosiliśmy umiejętności. Każdy trening to doświadczenie i rozwój sportowy. Zaznaczyliśmy swoją obecność na kickboxerskiej mapie Polski. Byliśmy na Otwartych Mistrzostwach Ziemi Lubuskiej tj. Lubusz Open u Jarosława Biernackiego w Zielonej Górze, spisaliśmy się tam bardzo dobrze i zdobyliśmy wiele medali. Takie turnieje i osiągnięcia motywują do systematycznych treningów.
Skąd nazwa klubu? Co oznacza i jakie niesie za sobą przesłanie?
Quick Shot z angielskiego to Szybki Strzał, odnosi się do nacisku treningowego położonego na umiejętność luźnego, niespodziewanego i mocnego uderzenia. Dlaczego nazwa w języku angielskim? Spodobało nam się uniwersalne brzmienie. Poza tym nie chciałbym, aby mój klub miał skrót SS.
Jaka jest pozycja kickboxingu na częstochowskiej mapie sportu?
Budujemy otwarty podmiot, realizujący wszelkie sportowe i okołosportowe ambicje. Bez względu na to, czy marzysz o zawodowstwie, sędziowaniu, trenerstwie, czy jesteś po prostu pasjonatem znajdziesz u nas swoje miejsce. Wspierają nas cenione firmy takie, jak: Anev, Generator Mocy, Neuromedic, Rematex, Dżodżo Pizza i Rörmaker.
A jakie są marzenia Pana jako trenera i prezesa?
Marzymy o swojej sali, teraz ćwiczymy w sali gimnastycznej w SP nr 49. Wszelką działalnością klubu staramy się doprowadzić do sytuacji, w której mielibyśmy przestrzeń i warunki, aby ćwiczyć w miejscu, które należałoby do klubu. Marzy mi się ring.
Ściśle współpracuje Pan z prezesem Polskiego Związku Kickboxingu Piotrem Siegoczyńskim, wspaniałym zawodnikiem i trenerem. Kiedy się poznaliście?
Od 14 roku życia walczyłem na zawodach ogólnopolskich, tam miałem pierwszy kontakt z Piotrem. Bliżej poznaliśmy się na Pucharze Świata na Węgrzech w 2005 roku.
Kiedy zaczęła się współpraca Quick Shot Kickboxing Częstochowa z PZKB i tym samym z WAKO?
Od samego początku, tzn. w maju 2018 otrzymaliśmy wpis do ewidencji, a następnego dnia złożyliśmy wniosek o przystąpienie do Polskiego Związku Kickboxingu.
Był Pan już wtedy członkiem Zarządu PZKB. Podczas wspólnego spotkania z prezydentem Częstochowy okazało się, że Piotr Siegoczyński rodzinnie jest mocno związany z waszym miastem.
Tak wspomniał o tym pewnego dnia przy kawie, że jego rodzice urodzili się i wychowali w Częstochowie. Tamto spotkanie odbyło się latem 2017 roku przed Światowymi Igrzyskami The World Games, gdzie nasza reprezentacja zwyciężyła w klasyfikacji medalowej.
Czy są jakieś plany dotyczące organizacji imprez pod patronatem PZKB w Częstochowie?
Plany są i czekają na odpowiedni moment. Do tej pory największą imprezą kickboxerską w Częstochowie byłą gala DSF Kickboxing Challenge. Wydarzenie opłaciło się miastu. Dwóm częstochowianom umożliwiłem występ na gali przy pełnej sali i ogólnopolskiej telewizji. Hotele i restauracje gościły kibiców, którzy jak wiadomo, licznie pojawiają się na naszych imprezach.
Skąd pomysł na Quick Shot Kickboxing League? W takie dni organizujecie sparingi i walki zadaniowe uczniów i sympatyków klubu?
Rozwijamy się sportowo, kulturalnie i organizacyjnie. Zapraszamy gości z różnych dziedzin życia. Chcemy organizować medialne turnieje, a dzięki Quick Shot Kickboxing League nasi zawodnicy, sędziowie i działacze nabierają niezbędnych umiejętność. Pomysł jest wynikową potrzeby.
Jakie postawił Pan przed sobą cele i wyzwania w tej kadencji Zarządu PZKB?
Poproszono mnie, abym zajął się marketingiem. Postanowiłem, że słowo kickboxing pojawi się wszędzie. Ni stąd ni zowąd otrzymałem propozycję zagrania w kinowym filmie o pięściarzu „Serce do walki”. Argumentami wpłynąłem na zmianę dyscypliny właśnie na kickboxing. Dzięki współpracy z Kino Świat i Kacprem Anuszewskim kickboxing i związek pojawił się w prasie, kinach, na VOD, DVD i festiwalach na całym świecie. Niebawem film, którego premiera miała miejsce w grudniu 2019 roku, zobaczymy w telewizji. Najpierw na Canal +, później w innych kanałach. W “Sercu do walki” poruszyliśmy sprawę wprowadzenia kickboxingu na Igrzyska Olimpijskie. Wychodzę z założenia, że gdy podejmujemy jakąkolwiek decyzje, wszechświat ją urzeczywistnia. Wobec tego głośno i otwarcie mówię o pragnieniach naszego związku, na rzecz którego w znacznej mierze pracujemy jako wolontariusze.
Co udało się zrealizować z tych zamierzeń?
Film może służyć jako narzędzie dla prezesów klubów w celu przedstawienia wrażliwości naszej dyscypliny. Można się nim podzielić z komisjami przyznającymi dotacje na różnych szczeblach, ze sponsorami, mecenasami kultury i sportu. Może być wykorzystany też prozaicznie, jako zachęta młodzieży do wstępowania w szeregi klubów.
Czym był dla Pana występ aktorski?
Misją poprzez chęć podzielenia się przedstawionymi tam wartościami. Był też wielką przygodą, której życzę każdemu kogo kocham.
Pojawiły się inne propozycje filmowe?
Kino to nie moja branża. Jak znajdę chęć i przestrzeń na kolejne działania artystyczne to wówczas zacznę się nad tym zastanawiać. Teraz mam inne priorytety ważności.
Zawiązała się między Panem a Markiem Siudymem bliższa znajomość. W Internecie są zdjęcia z wizyty Marka w Klubie.
To prawda, w jednym z wywiadów dla Życia Częstochowy powiedział, że bardzo przyjemnie spędził czas na Quick Shot Kickboxing League. Podzielił się jeszcze z redaktorem piękną refleksją, którą uważam, że warto przytoczyć: ”Żeby być mistrzem trzeba mieć spokojne sumienie i czyste serce”.
Jakim był Pan kickboxerem, ile stoczył walk, jakie osiągnął sukcesy i kiedy ostatni raz pojawił się Pan w ringu?
Byłem ambitny i waleczny. Rywalizowałem w kickboxingu, boksie, taekwondo i karate. Stoczyłem około 100 amatorskich pojedynków. Wywalczyłem tytuł Mistrza Europy i byłem trzeci na Pucharze Świata. Ostatnią walkę stoczyłem 12 kwietnia 2014 i był to pojedynek zawodowy przed 5-tysięczną publicznością na trybunach, przed ostatnią walką Andrzeja Gołoty.
Jak wygląda podział obowiązków w Quick Shot Kickboxing, chodzi mi o współpracę z Martyną Stejskal i Robertem Szkiel.
Według kompetencji, Martyna jest magistrem prawa, dlatego zajmuje się działem prawnym, Robert to świetny przedsiębiorca, właściciel marki Generator Mocy, toteż zajmuje się identyfikacją wizualną naszego klubu. W ścisłych szeregach działaczy są z nami jeszcze: rzecznik prasowy Jędrzej Kowalik i przewodniczący Komisji Rewizyjnej Waldemar Lipiński.
Przy realizacji filmu współpracował Pan ze wspaniałym kickboxerem i trenerem Tomaszem Skrzypkiem.
Poznaliśmy się wcześniej, podczas kursu instruktorskiego, Tomek Skrzypek był jednym z wykładowców. Szczególnie inspirował, był kochanym człowiekiem, pełnym oddania temu, co robił. Był jedyny w swoim rodzaju. Opracował choreografię finałowej walki do filmu na podstawie pojedynku jednego ze swoich zawodników. Wspomniany kickboxer przegrywał przez 2 rundy i w 3. trafił znienacka przeciwnika obrotówką odnosząc zwycięstwo. Chciałbym się spotkać z tym zawodnikiem, od Tomka nawet nie dowiedziałem się, kto to właściwie był.
Jest Pan posiadaczem II Stopnia Mistrzowskiego nadanego przez cenionego trenera Tomasza Mamulskiego. Czy na coś konkretnego zwrócił Panu uwagę podczas egzaminu?
Uzyskałem od niego wyróżnienie. Powiedział, że moja technika odznacza się estetyką, precyzją ruchu i stabilnością. Ogrom sukcesów sportowych Mistrza Tomasza Mamulskiego sprawiają, że jego słowa uznania są dla mnie szczególnie ważne. Jest dla mnie autorytetem.
Jakie są Pana ambicje jako trenera?
Dać światu świetnych zawodników i dobrych ludzi. Pragnę przekazywać swoją pasją do kickboxingu i generalnie do sportu na największą możliwą skalę. Chcę, by każdy czuł się mile widziany w rodzinie klubu bez względu na to, czy swoją przyszłość wiąże z karierą zawodnika, czy nie. Wierzę, że sport poprawia standard życia, czyni człowieka szczęśliwszym, pewniejszym siebie i zdrowszym - promowanie tych wartości jest nie tylko dla mnie ambicją trenerską, ale i także ambicją działacza Polskiego Związku Kickboxingu.