W dniu dzisiejszym (piątek), 14 sierpnia 56. urodziny obchodzi Marek Piotrowski, najbardziej utytułowany polski kickbokser w historii.
Wspaniały sportowiec od lat boryka się z chorobą neurologiczną, która uniemożliwia mu normalne życie. Aby pomóc wielkiemu mistrzowi zorganizowana została internetowa zbiórka pieniędzy https://www.siepomaga.pl/marek-piotrowski. W akcję zaangażował się Polski Związek Kickboxingu (PZKB).
Marek „Punisher” Piotrowski pochodzi z Dębego Wielkiego koło Mińska Mazowieckiego, gdzie wraz z bratem ciotecznym Mirosławem Kaczorkiem trenował karate kyokushin. Liceum ogólnokształcące skończył w Sulejówku, a później przeniósł się do Warszawy. Tam ćwiczył najpierw karate u Sławomira Liszewskiego, a następnie jego trenerem kickboxingu w AZS AWF był Jarosław Rogala. W reprezentacji Polski prowadził go kolejny znakomity szkoleniowiec Andrzej Palacz. W tamtym czasie największym sukcesem Marka Piotrowskiego było zdobycie tytułu Mistrza Świata WAKO w formule full contact. Zawody odbyły się w 1987 roku w Monachium.
W 1988 roku wyjechał do Ameryki, gdzie rozpoczął zawodową karierę w kickboxingu. Wygrywał walkę za walką, a w 1989 roku okazał się lepszy od niepokonanego Ricka Roufusa i został zawodowym Mistrzem Stanów Zjednoczonych. W kolejnym pojedynku polski „Punisher” zwyciężył Dona Wilsona i sięgnął po Mistrzostwo Świata organizacji ISKA, PKC i FFKA. Pierwszej porażki doznał w 1991 roku w rewanżu z Rickiem Roufusem. Wkrótce zaczął walczyć w boksie zawodowym, oczywiście nie zrezygnował z kickboxingu, w którym jeszcze kilka razy sięgał po pas Mistrza Świata full contact. Ostatni tytuł wywalczył pod koniec 1995 roku. W pięściarstwie był do grudnia 1996 roku, a jego bilans to 21 zwycięstw, bez przegranej. W 1997 roku dostał propozycję walki w Niemczech o Mistrzostwo Świata IBF z Reggie Johnsonem, ale musiał zrezygnować z powodów zdrowotnych. W 2002 roku wrócił do Polski i zamieszkał w Dębem Wielkim. Przez pewien czas prowadził treningi w Punisher Gym w Mińsku Mazowieckim, ale niestety choroba neurologiczna nie pozwoliła na realizację wszystkich marzeń i celów sportowych, zarówno we wcześniejszej karierze zawodniczej, jak i pracy szkoleniowej.
Powrót do zdrowia jest długotrwałym i kosztownym procesem. Marek Piotrowski ma grono oddanych przyjaciół, znajomych, sympatyków, którzy ruszyli mu z pomocą. - Razem z przyjaciółką Marka, Dominiką Tomasiewicz oraz jego bratem Januszem Piotrowskim postanowiliśmy spróbować zrobić większą akcję i nagłośnić zbiórkę dla Marka po to, aby nie musiał martwić się, czy nie zabraknie mu pieniędzy na leczenie – mówi Agnieszka Spodar z Punisher Team Mińsk Mazowiecki, która przesłała wszystkim kibicom wzruszającą wiadomość od Marka Piotrowskiego:
- Moi drodzy! Kieruję ten list do wszystkich, którzy odpowiedzieli na mój apel z prośbą o wsparcie w tym niełatwym dla mnie czasie. Nie jest to pierwszy moment tego typu w moim życiu. Czasy, przez które często przechodzimy, bywają bezwzględne i okrutne. Szczęśliwie, dzięki ludziom dobrej woli i wielkiego serca, udaje się pokonać trudności jakie stają przed nami. Dzisiaj proszę o tę pomoc ja. Jutro może to będzie Wojtek, Roman, Małgosia, Weronika.
- Zawsze pragnąłem, aby to czego doświadczam podczas ringowej drogi, znalazło swoje miejsce w ludzkich sercach. Dzisiaj mam dowód na to, że moje pragnienia, modlitwy, starania zostały wysłuchane. Ciężar, jaki został włożony na moje barki, przekroczył moje indywidualne możliwości, aby go nieść samemu. Dzięki Bogu w którego opiekę niezmiennie wierzę, zostaliście mi zesłani ku pomocy. Zdarzało mi się również bywać w tej roli. Kochani, dziękuje za wszelką pomoc jakiej doświadczam. Za finansowe wsparcie, dobre słowo, szczerą modlitwę, uśmiech na ulicy, objęcie ramieniem. Dziękuję, obiecuję walkę do końca. Tym samym, wierzę w zwycięstwo. Jak powiedział św. Augustyn z Hippony "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą". Serdeczny ścisk. Marek Piotrowski.
Agnieszka Spodar przypomniała, że akcję pomocy zapoczątkowała w zeszłym roku Fundacja Silny Oddech, pod której opieką jest Marek Piotrowski i która patronuje zbiórce na Siepomaga.pl.
- W 2019 roku została przeprowadzona operacja górnych dróg oddechowych, dzięki której Markowi lepiej się oddycha. Zebrane wówczas środki zapoczątkowały również wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne, podczas których miał zapewnione specjalistyczne zabiegi, ćwiczenia z fizjoterapeutami, neurologopedami, badania monitorujące jego stan zdrowia oraz dobrane odpowiednie leki. Dzięki tym turnusom stan Marka uległ widocznej poprawie, jednakże wyjazdy są bardzo kosztowne. Koszt jednego dochodzi nawet do 15 tys. zł, a zebrane środki zaczęły szybko topnieć. W ostatnich tygodniach odezwał się również uraz barku (stara kontuzja) i konieczne były badania oraz leczenie, co również stanowiło spory wydatek – powiedziała Agnieszka Spodar.
Prowadząca oficjalną stronę na facebooku "Marek the Punisher Piotrowski" podkreśliła, że wszyscy bliscy wielkiego mistrza są niezwykle miło zaskoczeni reakcją środowiska sportowego: klubów sportowych, zawodników, osób dla których Marek jest ważny.
- Kontaktują się z nami ludzie czynnie związani ze sportem, jak również ci, którzy mieli okazję oglądać walki Marka osobiście oraz zwyczajnie osoby pamiętające go jako wybitnego sportowca. Coraz więcej wiadomości spływa zza granicy. W szczególności dziękujemy Polskiemu Związkowi Kickboxingu z Prezesem Piotrem Siegoczyńskim na czele, który silnie wspiera wszelkie nasze działania i sam wychodzi z coraz to nowymi pomysłami na promocję akcji pomocy dla Marka. W imieniu Marka bardzo dziękujemy za wszystkie słowa wsparcia i komentarze pod zbiórką. Fakt, że po tylu latach nie jest zapomniany przez kibiców, daje mu niezwykle dużo dobrej energii i odbija się to pozytywnie na jego samopoczuciu. W Dębem Wielkim, gdzie mieszka, spotyka się z dużą życzliwością mieszkańców, którą widać m.in. podczas jego regularnych spacerów "z kijkami". Ostatnio dostał takiego powera, że aż mijający go mieszkańcy pytali dokąd się tak śpieszy! – opowiedziała Agnieszka Spodar.
Marek Piotrowski nie został zapomniany przez środowisko kickboxingu i może na nie liczyć. Jeśli tylko zdrowie mu pozwala, pojawia się na eventach – w ubiegłym roku na zaproszenie Piotra Siegoczyńskiego przyjechał na jubileusz 30-lecia PZKB do Włocławka. Bezapelacyjnie zwyciężył w plebiscycie na najlepszego polskiego kickboxera.
- Zależy nam, aby wiadomość o prowadzonej zbiórce - pomocy dla Marka Piotrowskiego dotarła w najdalsze zakątki Polski, Europy i świata. Wszyscy jesteśmy mocno zbudowani tym, jak ogromny jest odzew ludzi, jak chcą pomagać wspaniałemu kickboxerowi, który na przełomie lat 80 i 90 rozsławiał Polskę. Dostaję sygnały o planowanych aukcjach, licytacjach, z których dochód będzie przeznaczony na pomoc Markowi. Na wszystkich zawodach pod egidą PZKB będziemy informować o akcji, a także również prowadzić zbiórkę pieniędzy dla legendy naszego sportu, fantastycznego człowieka i sportowca – mówi Piotr Siegoczyński.
Prezes Polskiego Związku Kickboxingu był pierwszym reprezentantem Polski, który został Mistrzem Świata WAKO – triumfował w 1985 roku w Budepeszcie w semi contact. 2 lata później jego wyczyn powtórzył Marek Piotrowski.
- Obaj byliśmy indywidualistami, ale między nami nie było rywalizacji o palmę pierwszeństwa w polskim kickboxingu w połowie lat 80. Szanowałem jego klasę sportową i myślę, że z wzajemnością. Pamiętam, że 3 miesiące przed wyjazdem na MŚ 1987 Marek przyszedł do mnie i dopytywał, jak wyglądają zawody takiej rangi. Zastanawiał się, czy podoła wyzwaniu. Rozumiałem jego obawy i ciekawość, ponieważ tuż przed swoim debiutem miałem koszmarne sny. Na miejscu okazało się, że walczył fantastycznie i wygrał mistrzostwa. Bardzo trudny pojedynek miał z rywalem z USA i po latach wydaje się to nieprawdopodobne, ale przeciwnik spychał Marka do obrony. A to przecież Marek był zawodnikiem, który non stop atakował, który był świetnie przygotowany. Było mi miło kiedy po latach popierał mnie w wyborach na prezesa PZKB – przyznał Piotr Siegoczyński.
W latach 80. Marek Piotrowski ściśle współpracował z Jarosławem Rogalą, swym trenerem w AZS AWF.
– Pewnego dnia Sławomir Liszewski powiedział, że ma chłopaka, którym się warto zająć. Prowadziłem wówczas sporo zajęć indywidualnych, a że słynąłem z bardzo ciężkich treningów, to po roku lub dwóch wielu zawodników rezygnowało. Ale z Markiem Piotrowskim było inaczej. Wcale nie był super uzdolniony, utalentowany, najszybszy i najsilniejszy. Miał talent, ale do ciężkiej pracy. Nigdy się nie poddawał tylko dążył do celu. Miał świetne podejście psychologiczne do sportów walki. Dość szybko osiągnął ważny sukces, jakim było zwycięstwo w MP w karate. W tamtym okresie brylowali zawodnicy z Krakowa, a tymczasem wygrał chłopak trenujący w Warszawie.
- W stolicy cały czas trenował w AZS AWF, robiłem mieszane treningi karate i boksu, coś na wzór dzisiejszego K1. Natomiast na sparingi jeździł m.in. z Wojciechem Wiertelem na Politechnikę do Andrzeja Palacza, który prowadził go również w kadrze narodowej.
Jedną z najwybitniejszych postaci w historii polskiego kickboxingu jest trener Andrzej Palacz, twórca największych sukcesów Biało-Czerwonych.
– Marek Piotrowski wyróżniał się niesamowitą charyzmą, bojowością w ringu. Był tytanem pracy. W 1987 roku jako drugi Polak w historii został Mistrzem Świata, a w tym samym roku wygrał też Puchar Świata w Budapeszcie, został wybrany najlepszym zawodnikiem formuły full contact i nagrodę otrzymał samochód ładę. A kiedy pojechaliśmy na MŚ do Monachium, wszyscy byli pod wrażeniem klasy tego wówczas 23-letniego zawodnika. Marek był typowym fighterem, nieustępliwym sportowcem. Nawet jak dostał, to zaraz zbierał się i atakował. Był w tym niesamowity, cały czas zasypywał rywali gradem ciosów. Pojedynki z jego udziałem stały na bardzo wysokim poziomie, do tego prowadzone były w wysokim tempie. Dzięki takim zawodnikom jak Marek Piotrowski, Piotr Siegoczyński i innym kickboxing zyskiwał na popularności w Polsce.
O skali świetności Marka Piotrowskiego, ikony kickboxingu, niech świadczy fakt, że 2-krotnie zajmował 2 miejsce w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca Polski.
W 2009 roku został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za osiągnięcia sportowe i pracę społeczną. Później z rąk ministra sportu Witolda Bańki również otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski przyznany przez prezydenta RP Andrzeja Dudę.
Jak poinformowała Agnieszka Spodar, na stronie na facebooku "Marek the Punisher Piotrowski" zamieszczane są archiwalne artykuły z jego prywatnych albumów. – Prowadzimy również licytacje rzeczy przekazanych przez niego. Gorąco zachęcamy do jej odwiedzenia i zapoznania się z nieznanymi dotąd relacjami prasowymi dotyczącymi kariery sportowej Marka. A jeśli chodzi o zbiórkę pieniędzy, dzięki wsparciu kibiców i życzliwych Markowi osób, środki pozwolą mu na kontynuowanie rehabilitacji, umożliwią dostęp do leków oraz badań, jak również pozwolą nadal poszukiwać nowych możliwości leczenia. Wszyscy, którzy znają Marka, wiedzą, że na pewno się nie podda i każdego dnia będzie wstawać i walczyć, tak jak robi to od lat – podsumowała.