Poznański policjant Piotr Odważny to znakomity kickboxer, medalista Mistrzostw Europy, Pucharu Świata, Pucharu Europy i Mistrzostw Polski w formule full contact i wagach -67kg, -71kg. Na co dzień toczy walkę o zdrowie i życie swojego starszego synka, Stasia. Kierowany przez Piotra Siegoczyńskiego Polski Związek Kickboxingu włączył się w akcję zbierania pieniędzy na leczenie prawie 3-letniego Stanisława „Odważniaka” Odważnego.
Redakcja: Cała Twoja rodzina nosi wspaniałe nazwisko Odważny. W słowniku nie brakuje bliskoznacznych pięknych słów, jak: bohaterski, dzielny, mężny, zdecydowany, heroiczny, nieustraszony i wiele innych. „Badałeś” pochodzenie swojego nazwiska?
Piotr Odważny: Jeśli chodzi o nazwisko nigdy nie sprawdzałem rodzinnych korzeni, ale jedno mogę zapewnić - zawsze starałem się godnie je reprezentować, i w sporcie, i zwykłym życiu codziennym. Dzięki temu nazwisku jesteśmy łatwo zapamiętywani, chociaż u niektórych Odważny wywołuje uśmiech na twarzy.
Redakcja: W jakich okolicznościach trafiłeś na salę treningową w Poznaniu?
Piotr Odważny: Miało to miejsce w kwietniu 2005 roku. Miałem niecałe 16 lat, a na salę treningową na zajęcia do Damiana Ławniczaka, Mistrza Świata i Europy w kickboxingu full contact, zaprowadził mnie brat, który zdecydował się trenować kickboxing rekreacyjnie. Natomiast mnie zawsze fascynowała rywalizacja i już w tym samym roku stoczyłem swoją pierwszą walkę, ale na zasadach bokserskich. Przed kickboxingiem trenowałem także tenis stołowy mając na swoim koncie kilka wygranych turniejów.
Redakcja: Przez wielu kibiców kickboxingu Piotr Odważny kojarzony jest jednoznacznie ze dwoma szkoleniowcami: Radosławem Laskowskim i Wojciechem Kiersteinem – z KKS Sporty Walki Poznań i reprezentacji Polski.
Piotr Odważny: Z osobą trenera Radka Laskowskiego rozpocząłem współpracę mając 20 lat, w 2010 roku. To wtedy oglądając moje walki szkoleniowiec zdecydował się we mnie "zainwestować". Jako w zasadzie anonimowy zawodnik pojechałem na Puchar Świata do włoskiego Rimini, gdzie zdobyłem srebrny medal. W drodze po ten sukces pokonałem reprezentanta gospodarzy - zawodowego Mistrza Europy oraz przeciwnika z Rosji. Dopiero w finale przegrałem na punkty z innym zawodnikiem Sbornej, więc niejako spłaciłem swój dług zaufania. Od samego początku trenowałem pod okiem Wojciecha Kiersteina, natomiast jeśli chodzi o boks to moim trenerem był Arkadiusz Polcyn. Tocząc kilkadziesiąt pojedynków bokserskich, zdobywając m.in. brąz Młodzieżowych Mistrzostw Polski U-20 (rywalami Piotra Odważnego w tej samej kategorii wagowej byli m.in. późniejsi pretendenci do tytułu Mistrza Świata Maciej Sulęcki i Kamil Szeremeta – red.), zyskałem doświadczenie oraz pewność siebie niezbędne do uzyskiwania dobrych wyników w kickboxingu.
Redakcja: Wspomniałeś o srebrnym krążku PŚ w Rimini. Ale sukcesów międzynarodowych było więcej.
Piotr Odważny: W 2012 roku wywalczyłem brązowy medal Mistrzostw Europy WAKO full contact w Bukareszcie w wadze -67kg. Na najniższym stopniu podium w tej samej formule stanęli również koledzy z kadry narodowej: -51kg Wojciech Peryt, -60kg Damian Ławniczak, -81kg Mariusz Niziołek. W tym samym roku w walce zawodowej w Rzymie pokonałem miejscową gwiazdę kickboxingu. W następnym sezonie zwyciężyłem w Pucharze Europy w Dublinie, a w 2015 roku zająłem 2 miejsce w zawodach tej samej rangi w Oslo. Na polskich ringach w kicboxingu triumfowałem w Mistrzostwach Polski Młodzieżowców w 2007 roku, tocząc 3 zwycięskie walki z bardzo dobrymi zawodnikami. Szczególnym sukcesem na krajowych arenach było złoto Mistrzostw Polski Seniorów 2015 w full contact w podpoznańskim Luboniu.
Redakcja: Wracając do kilku trenerów, których nazwiska wymieniłeś. Jaki wpływ mieli na Ciebie – jako sportowca i normalnego człowieka.
Piotr Odważny: Wszyscy szkoleniowcy z którymi współpracowałem do tej pory sprawiali, że chciałem dawać z siebie wszystko. Ale to trener przez duże „T” Radek Laskowski potrafił ze mnie wykrzesać 110 procent siły, energii i charakteru. Zacięcie i siła woli sprawdzają się w codziennej pracy z moim starszym synkiem, Stasiem. Zawodnicy i trenerzy KKS Sporty Walki Poznań i Poland Full Contact Team sprawili, że czuję się wśród nich jak członek rodziny i od samego początku walki o zdrowie Stasia bardzo nas wspierają. Trenera Radka śmiało mogę nazwać drugim Tatą.
Redakcja: W kickboxingu stawałeś na podium wielu turniejów, w tym Mistrzostw Polski Służb Mundurowych.
Piotr Odważny: Nie zdobyłem jeszcze medalu na Mistrzostwach Świata i to jest mój cel jeśli tylko zdrowie Stasia pozwoli mi wrócić na ring. A co pracy zawodowej, od 2014 roku służę w Oddziałach Prewencji Policji w Poznaniu. Pod koniec 2019 roku startowałem w Mistrzostwach Polski Służb Mundurowych w Chotowej na Podkarpaciu. Stoczyłem 9 walk i zdobyłem złote medale w formułach K-1 i poinfightingu oraz srebrne w kick light. Natomiast ostatnia swoją walkę, jak dotąd, stoczyłem 25 stycznia 2020 roku na gali bokserskiej. Zwyciężyłem przed czasem na gali w Chwiramie koło Wałcza. Charakter pracy, jak i opieka nad Stasiem, nie pozwalają mi w chwili obecnej powrócić do regularnego trenowania, choć mam nadzieję, że to się zmieni.
Redakcja: Opowiedz o wspaniałym Stasiu „Odważniaku” Odważnym.
Piotr Odważny: Stasiu pojawił się na świecie 19 maja 2018 roku. Ciąża przebiegała wzorowo. Poród zakończył się nagłym cesarskim cięciem przez spadki tętna. Mimo tego nic nie wzbudziło niepokoju lekarzy, a Stasiu otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Cieszyliśmy się każdym dniem z naszym Stasiem, aż w pewnym momencie zauważyliśmy, że synek rozwija się nieco wolniej niż jego rówieśnicy. Rozpoczęliśmy konsultacje ze specjalistami, ale ci zapewniali, że nie ma powodów do niepokoju…
Redakcja: Co się dalej działo ze zdrowiem syna?
Piotr Odważny: Staś miał zaledwie 6 miesięcy, kiedy doszliśmy do momentu kryzysowego. Nasz synek w wyniku potwornie ciężkiego ataku padaczkowego trafił na oddział intensywnej terapii. Dla rodziców małego dziecka to prawdziwa trauma - po 42 dniach wyszliśmy ze szpitala. Bez pomysłu, co robić dalej. Stan Stasia określano jako stabilny, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że jest bardzo źle. Radość życia zastąpiło uczenie się nowej rzeczywistości. Po czasie udało nam się dowiedzieć, że u Stasia zdiagnozowano szeroko pojętą encefalopatię. Badania genetyczne wskazały wady, które mogą mieć wpływ na padaczkę lekooporną, z którą codziennie stajemy do walki. Staś jest pod opieką wielu specjalistów, ćwiczy z nami w momentach, kiedy zajęcia z rehabilitantami się kończą. Walka z chorobą nie zostaje przerwana właściwie nawet na chwilę, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę jak poważne mogą być konsekwencje. Dziennie zmagamy się z kilkudziesięcioma atakami padaczki. Czasem ich liczba sięga 60, a każdy z nich powoduje w organizmie synka potworne spustoszenie niszcząc wszystko, co udało nam się wypracować podczas wielogodzinnej rehabilitacji. Po długich poszukiwaniach, wreszcie znaleźliśmy dla Stasia szansę na częściowe odzyskanie tego, co odbiera encefalopatia. Przeszczep komórek macierzystych będzie pierwszym przystankiem na naszej drodze do poprawy zdrowia.
Redakcja: Jak radzicie sobie na co dzień, kto Was wspiera, pomaga?
Piotr Odważny: Zdecydowanie nie poradzilibyśmy sobie z tak dużym obciążeniem psychicznym sobie bez rodziny i znajomych. Od kiedy w zeszłym roku pojawił się w naszym życiu młodszy syn Antoni, otrzymujemy dużo pomocy od naszych Mam. Stasiu od października 2020 roku, gdy tylko stan zdrowia pozwala, objęty jest specjalistyczną opieką przedszkolną przez Stowarzyszenie Potrafię Więcej. Chciałbym również wspomnieć oczywiście o swojej żonie Marcie, bez której nie dałbym sobie rady z tym wszystkim, co nas spotkało. Jest dla mnie ogromnym wsparciem w trudnych chwilach, a nasza miłość pozwoliła nam to wszystko przetrwać.
Redakcja: „Podnosimy Rękawicę” – w akcję pomocy Stasiowi Odważnemu włącza się Polski Związek Kickboxingu. Zebrane pieniądze pomogą w wyjeździe do Tajlandii na terapię komórkami macierzystymi oraz na dalsze leczenie.
Piotr Siegoczyński, pierwszy polski Mistrz Świata w kickboxingu, prezes PZKB: Nie tylko mnie poruszyła historia Piotra Odważnego i jego synka Stasia. Całe środowisko kickboxingu wiele razy pokazywało solidarność w takich trudnych sytuacjach. Wiem, że już jest odzew ze strony naszych obecnych i byłych reprezentantów, medalistów Mistrzostw Świata i Europy. Wierzę, że poprzez różne akcje zbiórki pieniędzy, m.in. podczas Mistrzostw Polski, uda się nam dołożyć swoją cegiełkę do powrotu do zdrowia małego Stasia.