Fundacja Mistrzom Sportu
Masters
18.Dywizja Zmechanizowana im. gen. broni Tadeusza

GŁÓWNI PARTNERZY

Quanta cars
Fight Time
Gorący potok
VOYTEX
OCTAGON - polska marka sportowa

PARTNERZY

„Mistrzowie Polskiego Związku Kickboxingu” - Tomasz Sarara, były Wicemistrz Europy WAKO

26.09.2022
Redakcja: Od kiedy prowadzi Pan w Krakowie szkołę sportów walki „Sarara Team”, w której dominującym sportem jest kickboxing?
Tomasz Sarara: „Sarara Team” powstał przed trzema laty i był otwarty dla trenujących od rana do wieczora. Mówię w czasie przeszłym, gdyż przenosimy się do nowej, dużo większej sali – centrum sportów walki, w której priorytetem będzie oczywiście kickboxingi. Początki działalności w 2019 roku były trudne, gdyż niedługo po otworzeniu szkoły nastał czas pandemii, który mocno uprzykrzył życie wielu przedsiębiorcom. Na szczęście przetrwaliśmy ciężki czas i prężnie się rozwijamy. Mam nadzieję, że – wraz ze wspólnikiem Norbertem Cabą – w połowie października zaprosimy wszystkich chętnych na zajęcia kickboxingu, boksu, muay thai. Zapraszamy i dzieci, i młodzież, i dorosłych. Dla najmłodszych zaplanowaliśmy rzy grupy – od 6 do 8 lat, od 9 do 12 lat i od 12 do 15 lat. Nie zabraknie także zajęć dla kobiet. Cieszę się, że działa magia mojego nazwiska i widzę, że ludzie chętnie do mnie przychodzą, bo zdają sobie sprawę, że trafią pod skrzydła normalnego faceta, który zna się i kocha kickboxing.

Redakcja: Hitem okazała się Pana komunikacja z kibicami, trenującymi za pośrednictwem platformy You Tube.
Tomasz Sarara: Okazało się, że zainteresowanie jest ogromne, ludzie chętnie słuchają mnie i moich rozmówców, korzystają z informacji stricte szkoleniowych przekazywanych w ten sposób. Mam dostęp do statystyk, które są bardzo dobre. Programy są w języku polskim, więc najwięcej oglądających jest z naszego kraju, ale też Polonia mieszkająca na Wyspach Brytyjskich czy w Holandii. Trochę byłem zaskoczony danym dotyczącymi wieku odbiorców, okazało się, że najwięcej jest ich w przedziale 25 – 34 lata. Jestem dumny, że to tak fajnie się rozwija. Jest mi miło, że jestem ceniony jako sportowiec i jako człowiek. Mam taki charakter i osobowość, że potrafię się z ludźmi dogadać, jest normalnym gościem, który spełnia się jako zawodnik i trener.

Redakcja: Jak zaczęła się Pana kariera kickboxerska?
Tomasz Sarara: Mając 9 lat, a więc w połowie lat 90 trafiłem do klubu Krak Sport. To były zupełnie inne czasy, nie było cukierkowych gymów, przeciwnie w Krakowie na palcach jednej ręki można było znaleźć miejsca z możliwością treningów kickboxingu. A ja trafiłem do najlepszego, gdzie byli najlepsi trenerzy i zawodnicy i dzięki temu i młodsi, i starsi podnosili swoje umiejętności. U mnie nie było wielkiej historii, po prostu ojciec chciał aby syn miał łatwiejszą drogę w życiu, więc zapisał mnie na treningi. Był ze mną także o rok starszy brat, ale po jakimś czasie przestał trenować. A co do mnie, nie miałem specjalnych papierów do tego, by zrobić wielką karierę, zresztą też początkowo nie o to chodziło. Miałem nauczyć się samodyscypliny, być pewnym siebie w każdej sytuacji itd. Kochałem jednak sportową rywalizację, dlatego co zawody to kolejna trampolina do rozwijania siebie jako kickboxera. Miło wspominam treningi z Jerzym Biniasem seniorem i Jerzym Biniasiem juniorem

Redakcja: Pierwsze zawody i pierwsze sukcesy? Długo musiał Pan czekać?
Tomasz Sarara:Nie szło mi najlepiej, przegrałem cztery albo pięć walk z rzędu. Na szczęście nie poddałem się i nie zrezygnowałem. W tamtym czasie, na tym samym początku, wielkim marzeniem było zdobycie amatorskiego Mistrzostwa Polski. A po latach okazało się, że lista sukcesów jest dużo dłuższa… W Krak Sport było mnóstwo utytułowanych kickboxerów i nie sposób wszystkich wymienić w jednym tekście, aby kogoś nie pominąć. Byli dla nas wzorami w tej dyscyplinie sportu, każdy chciał walczyć jak oni. Klub był kolebką bardzo dobrych zawodników. Można powiedzieć, że z zazdrością patrzyłem na nich, na to co potrafią, dlatego bardzo ciężko pracowałem, by móc im kiedyś dorównać. W Mistrzostwach Polski zacząłem od brązowego medalu, potem był srebrny i wreszcie złoty.

Redakcja: Druga część pierwszej dekady 2000 obfitowała w sukcesy, tj. Zawodowe Mistrzostwo Polski kat. +91kg i Wicemistrzostwo Europy WAKO w tej samej wadze.
Tomasz Sarara: Pamiętam, że u trenera Tomasza Mamulskiego zobaczyłem plakat informujący o MP w K-1 Rules. Drogę po tytuł miałem fantastyczną, niesamowicie ciężką, bowiem wygrywałem z Izu Ugonohem, Kamilem Małyszem i Kamilem Sokołowskim. Wybrany zostałem najlepszym kickboxerem zawodów. A tytuł zawodowy zdobyłem po zwycięstwie z Danielem Omielańczukiem. Jeśli chodzi o finał Mistrzostw Europy K-1, pamiętam, że byłem Mistrzem Polski do 91 kg i w tej wadze chciałem wystartować, ale moje plany zmieniły… ministerialne przepisy. Otóż było tak, że medalista MŚ czy ME mógł liczyć na stypendium jeśli w jego kategorii było co najmniej 12 zawodników, ale ten zapis nie dotyczył skrajnych wag. I w ten mojej -91kg brakowało 1-2 kickboxerów, dlatego z trenerami zdecydowaliśmy, że powalczę w +91kg. I tak jak można było oczekiwać, przyszło mi walczyć z rywalami mierzącymi po 2 metry i ważącymi dużo więcej ode mnie. Byli słabsi technicznie, ale siła fizyczna sprawiała, że z łatwością mną rzucali. Miałem jednak swoje atuty, potrafiłem je wykorzystać i to ja wygrałem dwie bardzo ciężkie walki. Inna sprawa, że sędziowanie było jakie było, niektórzy nie odróżniali wtedy K-1 od muay thai, a że słabo jeszcze czułem się w zrywaniu klicznu, to po prostu mnóstwo zdrowia kosztował mnie turniej o Mistrzostwo Europy.

Redakcja: Po zwycięstwach z Chorwatem Ivanem Bijeliciem i Serbem Mladenem Boziciem, przyszedł finał z Białorusinem Aleksiejem Kudzinem.
Tomasz Sarara: Byłem tak rozbity, że nie mogłem chodzić, a jednak chciałem walczyć! Spierałem się o to z trenerami Tomaszem Mamulskim i nieżyjącym już Tomaszem Skrzypkiem. Przegadali mnie jednak, abym tego nie robił, bo sobie zaszkodzę. Pamiętam do dziś odpowiedź Tomka Skrzypka na moje słowa, że dałem z siebie wszystko. Powiedział: Nie, dałeś dużo więcej.

Redakcja: Wkrótce potem rozpoczęła się pańska kariera profesjonalna, a wszystko zapoczątkował wyjazd do Holandii.
Tomasz Sarara: W 2009 roku trafiłem do Alberta Krausa, pierwszego Mistrza K-1 Max. Byliśmy w większej grupie, m.in. Tomasz Drwal, Robert Jocz, Grzegorz Trędowski. Po rozstaniu z Krausem, współpracowałem z Ernesto Hoostem, poza tym byłem już coraz bardziej znany w Holandii. Regularnie walczyłem, zarabiałem coraz lepsze pieniądze, dlatego ściągnąłem do siebie ówczesną narzeczoną, dziś żonę. Był taki czas, że oboje pracowaliśmy zawodowo w Holandii, później ja skoncentrowałem się tylko na kickboxingu. Wszystko zmieniło się, kiedy w 2012 roku – po mojej walce w Rosji – zadzwonił ojciec z informacją o ciężkiej chorobie mamy. Pomogli mi m.in. niemieccy sponsorzy, którzy u siebie zorganizowali pomoc medyczną na wysokim poziomie. Wyciągnęli pomocną dłoń, a mama jest z nami.

Redakcja: Został Pan w Polsce, a kibice mogli Pana oglądać m.in. podczas mistrzostw kraju.
Tomasz Sarara: Sprawy rodzinne spowodowały, że wypadłem z formy, ale to nie było najważniejsze w tamtym momencie. Postanowiłem wrócić do kickboxingu, najpierw do walk amatorskich zgodnie z zasadą, że są najlepszą metodą przygotowań. Łącznie w całej karierze kilkanaście razy byłem Mistrzem Polski, w pointfightingu, czyli semi contact, full contact, low kick, K-1. W light contact nie miałem tytułu, byłem wicemistrzem. W formułach planszowych wybitnym zawodnikiem w tej dziedzinie był Piotr Siegoczyński, pierwszy polski Mistrz Świata, dziś prezes PZKB. Pamiętam też walki z jego udziałem.

Redakcja: Najtrudniejszy krajowy rywal?
Tomasza Sarara:Pamiętam pojedynki z Bogumiłem Połońskim z Zielonej Góry. Wygrał ze mną 2-krotnie, a do kolejnych pojedynków już nie doszło, gdyż miał kontuzję i przedwcześnie skończył karierę. Tak więc nie miałem okazji do wyrównania kickboxerskich rachunków. Drugim takim trudnym przeciwnikiem był Bartek Bocian, medalista Mistrzostw Świata i Europy.

Redakcja: Jakby Pan podsumował swoje dokonania kickboxerskie?
Tomasz Sarara: Jestem spełnionym sportowcem, choć oczywiście zawsze chciałoby się osiągnąć więcej. Ale gdybym miał jeszcze raz wybór, jak pokierować swoimi życiem to byłoby takie samo. Zawsze chciałem żyć pełną gębą, a sport dał mi takie możliwości. Zwiedziłem kawał świata, walczyłem w Chinach, Japonii, wielu miastach Rosji i całej Europy.

Redakcja: Co Pana wyróżniało i wciąż wyróżnia jako kickboxingu?
Tomasz Sarara: Uważam, że jestem zawodnikiem szybkim i bardzo dobrze wyszkolonym technicznie, do tego czuję dystans, mam dobry przegląd, a w obronie jestem jeszcze lepszy niż w ataku, w którym też sporo potrafię.
WSPÓŁPRACA:
WAKO
WAKO EUROPE
Ministerstwo Sportu
Antydoping
Prawo Sportowe
Fundacja Mistrzom Sportu
SportAccord
IWGA
Fisu
Polski Komitet Olimpijski
18.Dywizja Zmechanizowana im. gen. broni Tadeusza Buka
Centralny Ośrodek Sportu
Copyright 2014 - 2024 Polski Związek Kickboxingu
Created by: KREATORMARKI.PL