Bohaterowie najważniejszego pojedynku MMA warszawskiej gali: Bartłomiej Niewęgłowski i Jacek Bednorz
godz. 23:17. Bardzo szybko rozstrzelał potężnymi ciosami przy siatce swojego rywala, Daniela Adjei, Mateusz Łazowski. Łazowski, który z ogromnym impetem rozpoczął pojedynek wieczoru (na zasadach K-1), był konsekwentny i zdecydowany az do decydującej chwili walki, która - jak wspomnieliśmy - nastapiła przy linach. Tam dorwany Adjei, potraktowany kanonada ciosów, padł na mate i po wyliczeniu nie był już w stanie kontynuować walki.
godz. 23:06. Jacek Bednorz, którego oglądaliśmy wcześniej w marcu podczas PLMMA w Dęblinie, gdzie trochę na własne życzenia przegrał walkę z Arturem Skrzypcem, tym razem nie wypuścił już swojej szansy z rąk. Choć - co warte podkreślenia - walczący bardzo spokojnie i konsekwentnie podopieczny Michała Kity w pierwszej rundzie miał ogromną szansę, by poddać Bartłomieja Niewęgłowskiego omoplatą. To się nie udało, co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W drugim starciu, po okresie mierzenia sił w parterze, Bednorz przejął inicjatywę i ostatecznie poddał przeciwnika z Legia Fight Club kimurą.
godz. 22:50. O ile w pierwszej rundzie Dawid Kaczyński parł zdecydowanie do przodu, spychał Rafała Korczaka i nawet, po potężnym prawym wyraźnie zachwiał rywalem, o tyle w kolejnych odsłonach już się wszystko tak dobrze dla zawodnika Humana Białystok nie układało. Korczak zaczął przejmować inicjatywę, i mimo że ciosy Kaczyńskiego wciąż były groźne, brak impetu w akcjach zdecydowanie osłabiał ich wymowę. Reprezentant Gorilli Warszawa wykorzystując z coraz większym powodzeniem kolana, bijąc seriami i rażąc rywala low-kickami ostatecznie wykuł sobie wygraną w tym boju.
godz. 22:33. Grzegorz Sanecki z Legia Fight Club, zagrzewany do boju (w formule MMA) potężnym dopingiem, z ogromnym animuszem rozpoczął walkę z Abumuslimem Mutaevem. Mutaeav zdołał jednak sprowadzić pojedynek do parteru i tutaj próbował szukać swojej szansy na zwycięstwo, nie zniechęcony nawet próbą Saneckiego zaatakowania go balachą. W pewnym momencie jednak reprezentantowi Legii udało się wstać i w trakcie zapasów przy linach klatko-ringu trafił Mutaeva kolanem w momencie, gdy przeciwnik miał taką liczbę punktów podparcia, która nie pozwalała na atakowanie go w ten sposób. Sanecki stracił ostatecznie punkt, Mutaev natomiast - po niedługim okresie ochodzenia do siebie - cały animusz. Sanecki zaatakował, potem zdołał dopaść przeciwnika na ziemi i już z tej ziemi go nie wypuścił dobijając ostatecznie ciosami w parterze.
godz. 22:23. Kamil Pawlak, przeważający przez cały bój z Danielem Strzemińskim, miał na rywala jedną prawdziwie skuteczną broń: lewy prosty. Owszem, Pawlak używał także nóg, odrzucał przeciwnika mocnymi, frontalnymi kopnięciami, nie unikał uderzeń kolanami. Ale jednak ten lewy był najskuteczniejszy. I to właśnie po nim najmocniej odskakiwała głowa Strzemińskiego, i to przede wszystkim dzięki niemu Pawlak wygrał tę walkę.
godz. 22:05. Grzegorz Steć z warszawskiej Gorilli, który debiutowała podczas Grandy Pro w zawodowym K-1, pokazał że w pełni na ten debiut był przygotowany i całkowicie na niego zasłuzył. Steć narzucał bowiem Jackowi Olkuskiemu swoje warunki pojedynku, był aktywniejszy i skuteczniejszy. Szczególnie ciekawie wyglądały w jego wykonaniu uderzenia kolanami (głównie prawym), którymi konsekwentnie raził rywala, ze wzmożoną częstotliwością w trzecim starciu. I ostatecznie wygrał.
godz. 21:35. Za nami pojedynek w formule low-kick, z udziałem wojownika poszkodowanego podczas misji w Afganistanie. Walczyli Arkadiusz Dembiński i Tomasz Rożniatowski. Jedogłośnie na punkty wygrał Dembiński. Ale akurat w tym przypadku werdykt i tak nie miał większego znaczenia. Brawa dla zwycięzcy, wielka brawa dla Rożniatowskiego!
godz. 21:16. O ile w stójce Michał Orynek, wyższy od przeciwnika, radził sobie bardzo dobrze i zdecydowanie cześciej trafiał rywala, który miał w tej płaszczyźnie poważne kłopoty, o tyle w momentach zejścia do parteru bój zdecydowanie zmieniał faworyta. Marcin Kłopotowski - mimo że w pierwszej rundzie przeciwnik sprawił mu także na ziemi trochę kłopotów i szukał zwycięstwa przez poddanie - w drugim straciu, po obaleniu, zyskał już zdecydowana przewagę. Zachęcany przez sekundującego mu Michała Kitę do nieustającego bicia rywala, tak właśnie czynił, aż po złapaniu pełnego dosiadu zakończył tę potyczkę klasycznym ground & pound.
godz. 21:04. Decydujące dla losów pierwszego pojedynku MMA podczas Legia Fight Club były wyniesienia i lądowanie w parterze. Sylwester Miller po raz pierwszy spróbował podobnego rozwiązania pod koniec pierwszego starcia boju z Łukaszem Łęczyckim. To jeszcze nie przyniosło mu sukcesu, skuteczna okazała się ostatecznie kolejna próba, podjęta w drugiej rundzie. Miller najpierw skontrolował pozycje, a potem spróbował poddać rywala trójkątnym duszeniem. I w pierwszym momencie wydawało się, że robi to trochę pochopnie, gdyż siłujący się z nim rywal nie pozwalał na domknięcie techniki. Miller więc na chwilę odpuścił, po czym ponowił i poprawił atak duszeniem. Tym razem już z powodzeniem, zmuszając przeciwnika do odklepania.
godz. 20:50. Utytułowany karateka Radosław Parol podczas warszawskiej Grandy Pro próbował swych sił z Angelo Limettim i nie była to dla niego szczególnie udana próba. Parol wyglądał w ringu na mocno zagubionego, walczył chaotycznie, a to niespodziewanie atakując roller kickiem, a to próbując z furią wejść w rywala z ciosami lub low-kickami (po jednym z nich sam padł na matę z bólu). Walczący konsekwentnie i bardzo spokojnie Limetti trafiał Parola i kopnięciami (w tym wysokimi), i mocnymi uderzaniami, aż w końcu posłał na go na deski po uderzeniu kolanem. Po kolejnych dwóch nokdaunach, zgodnie z zasadami, bój został przerwany.
godz. 20:39. Bardzo udanie rozpoczeła nam się warszawska gala. Marcin Durka i Michał Gryszkiewicz, walczący w formule pro-am K-1 dali pokaz ogromnego hartu ducha, woli walki i zaangażowania do końca. Toczony w dobrym tempie przez pełne trzy rundy pojedynek zdominowany został przez reprezentanta warszawskiej Garudy, który wyprzedzał zamiary rywala, był wszechstronniejszy i - szczególnie lewym, bitym w różnych kombinacjach - częściej i celniej trafiał rywala. Dlatego też Marcin Durka zasłużenie wygrał ten bój jednogłośną decyzją sędziów.
godz. 19:55. Za pięć minut nastąpi oficjalne otwarcie gali, o godz. 20:15 rozpocznie się pierwsza walka.
Pojedynek wieczoru K-1.
- +91 kg.: Mateusz Łazowski pok. Dannyego Adjei przez KO (ciosy), 1. runda
Pozostałe.
- PRO. MMA. 90 kg. (catchweight): Jacek Bednorz pok. Bartłomieja Niewęgłowskiego przez poddanie (kimura), 2. runda
- PRO. K-1. 81 kg.: Rafał Korczak pok. Dawida Kaczyńskiego jednogłośną decyzją sędziów.
- PRO. MMA. -77 kg.: Grzegorz Sanecki pok. Abumuslima Mutaeva przez TKO (ciosy w parterze), 1. runda
- PRO. K-1. 75 kg.: Kamil Pawlak pok. Daniela Strzemińskiego jednogłośną decyzją sędziów
- PRO. K-1. -71 kg.: Grzegorz Steć pok. Jacka Olkuskiego jednogłośną decyzją sędziów
- PRO-AM. MMA. -77 kg.: Marcin Kłopotowski pok. Michała Orynka przez TKO (ciosy w parterze), 2. runda
- PRO-AM. MMA. -67 kg.: Sylwester Miller pok. Łukasza Łęczyckiego przez poddanie (trójkąt rękoma), 2. runda
- PRO-AM. K-1. -67 kg.: Angelo Limetti pok. Radosława Parola przez TKO (trzeci nokdaun), 2. runda
- PRO-AM. K-1. -63,5 kg.:Marcin Durka pok. Michała Gryszkiewicza jednogłośną decyzją sędziów